- Kategorie bloga:
- >100km.14
- 0-19km.23
- 20-39km.95
- 40-59km.96
- 60-79km.34
- 80-99km.20
- Inne.17
- Lajt.20
- Race Day.16
- Transportowo.13
- Trenażer.48
- Trening.154
- Wycieczka.12
Podjazdy + Bielański - 29.05.2011
Niedziela, 29 maja 2011 | dodano:29.05.2011 Kategoria 40-59km, Trening
Km: | 54.97 | Km teren: | 19.00 | Czas: | 02:26 | km/h: | 22.59 |
Pr. maks.: | 57.96 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1472kcal | Podjazdy: | 706m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Ciepły, słoneczny dzień, wiatr zachodni, ok 10 kmph.
Już od samego początku problemy, ledwo wyszedłem na klatkę schodową z rowerem i strzelił mi gumowy o-ring trzymający odbiornik licznika - szybki powrót do domu, naprawa przy pomocy zipów i na trasę!
Na początku z racji ograniczenia czasowego miałem pojechać jedynie zrobić podjazdy i wrócić, jednak pogoda była zbyt dobra. W drodzę na Agrykolę musiałem jeszcze dopompować przednie koło, albo łatka słabo trzyma, albo gdzieś jest jakaś mikro dziurka. Agrykola zdobyta dziesięciokrotnie, po czym zjechałem Książęcą (Vmax) i wzdłuż Wisły do Bielańskiego.
W Bielańskim to samo co zwykle, tyle, że więcej ludzi. Najpierw na najlepszym kawałku w całym lasku, czyli dość stromym siodle (ostry zjazd i od razu równie ostry podjazd) zaczęli podchodzić ludzie na crossach, na szczęście nie wskoczyłem szybko na zjazd, tylko zatrzymałem się przed nim, chwilkę poczekałem i zjechałem, chyba troszkę zbyt pochopnie, bo w połowie zjazdu spojrzałem na podjazd a tam z drugiej strony jakiś typ zjeżdża - śmierć w oczach ... na szczęście zdążyłem odbić nieco i przejechałem bokiem - uff :)
Pokręciłem się jeszcze po Bielańskim i wróciłem do domu.
Już od samego początku problemy, ledwo wyszedłem na klatkę schodową z rowerem i strzelił mi gumowy o-ring trzymający odbiornik licznika - szybki powrót do domu, naprawa przy pomocy zipów i na trasę!
Na początku z racji ograniczenia czasowego miałem pojechać jedynie zrobić podjazdy i wrócić, jednak pogoda była zbyt dobra. W drodzę na Agrykolę musiałem jeszcze dopompować przednie koło, albo łatka słabo trzyma, albo gdzieś jest jakaś mikro dziurka. Agrykola zdobyta dziesięciokrotnie, po czym zjechałem Książęcą (Vmax) i wzdłuż Wisły do Bielańskiego.
W Bielańskim to samo co zwykle, tyle, że więcej ludzi. Najpierw na najlepszym kawałku w całym lasku, czyli dość stromym siodle (ostry zjazd i od razu równie ostry podjazd) zaczęli podchodzić ludzie na crossach, na szczęście nie wskoczyłem szybko na zjazd, tylko zatrzymałem się przed nim, chwilkę poczekałem i zjechałem, chyba troszkę zbyt pochopnie, bo w połowie zjazdu spojrzałem na podjazd a tam z drugiej strony jakiś typ zjeżdża - śmierć w oczach ... na szczęście zdążyłem odbić nieco i przejechałem bokiem - uff :)
Pokręciłem się jeszcze po Bielańskim i wróciłem do domu.