- Kategorie bloga:
- >100km.14
- 0-19km.23
- 20-39km.95
- 40-59km.96
- 60-79km.34
- 80-99km.20
- Inne.17
- Lajt.20
- Race Day.16
- Transportowo.13
- Trenażer.48
- Trening.154
- Wycieczka.12
Kabaty - 26.04.2012
Czwartek, 26 kwietnia 2012 | dodano:26.04.2012 Kategoria 60-79km, Trening
Km: | 64.00 | Km teren: | 18.00 | Czas: | 03:12 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 49.00 | Temperatura: | 21.0 | HRmax: | 181( 88%) | HRavg | 141( 68%) |
Kalorie: | 2284kcal | Podjazdy: | 208m | Rower: | Merida 96 |
Umh, mimo zmęczenia i zakwasów po wczorajszej siłowni (nie ma to jak powrót po kilku tygodniach...) widząc dzisiejszą pogodę umówiłem się z Łukaszem na kręcenie. Przed wyjściem jeszcze małe smarowanko łańcucha, który w przyszłym tygodniu wraz z kasetą zostanie wymieniony na nowy.
Spod mostu Gdańskiego pojechaliśmy pod wiatr wzdłuż Wisły na Kabaty zaliczając po drodze podjazd na Książęcej. Na Kabatach w sumie nic ciekawego - najpierw pojechaliśmy szukać singla, który jak się okazało był nieprzejezdny, później trochę pokrążyliśmy kierując się w stronę słynnego podjazdu przy szlabanie, który podjechałem aż do połowy (mogę to tłumaczyć sobie licznymi liśćmi, brakiem przyczepności, zwiększoną grawitacją, czy czymś, ale po prostu jestem chujowy ;D), dalej mały podjazd i zjazd obok szlabanu, zjazd przy 'żółtych barierkach' i tyle.
W sumie już wracaliśmy, ale w pewnym miejscu, w którym byliśmy na WKK skręciliśmy na bardzo fajnego, choć krótkiego singla i świetną sekcję przy wąwozie, nieco techniczna, aczkolwiek niespecjalnie trudna, w każdym razie genialne miejsce. Trochę się tam pokręciliśmy i wróciliśmy do domu.
Spod mostu Gdańskiego pojechaliśmy pod wiatr wzdłuż Wisły na Kabaty zaliczając po drodze podjazd na Książęcej. Na Kabatach w sumie nic ciekawego - najpierw pojechaliśmy szukać singla, który jak się okazało był nieprzejezdny, później trochę pokrążyliśmy kierując się w stronę słynnego podjazdu przy szlabanie, który podjechałem aż do połowy (mogę to tłumaczyć sobie licznymi liśćmi, brakiem przyczepności, zwiększoną grawitacją, czy czymś, ale po prostu jestem chujowy ;D), dalej mały podjazd i zjazd obok szlabanu, zjazd przy 'żółtych barierkach' i tyle.
W sumie już wracaliśmy, ale w pewnym miejscu, w którym byliśmy na WKK skręciliśmy na bardzo fajnego, choć krótkiego singla i świetną sekcję przy wąwozie, nieco techniczna, aczkolwiek niespecjalnie trudna, w każdym razie genialne miejsce. Trochę się tam pokręciliśmy i wróciliśmy do domu.