Info

baton rowerowy bikestats.pl

 Moje rowery

Merida Road 880 13592 km
Merida 96 6686 km
Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. 8730 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(21)

 Archiwum

PolandBike, Wyszków - 10.06.2012

Niedziela, 10 czerwca 2012 | dodano:10.06.2012 Kategoria 60-79km, Race Day
Km:63.00 Km teren:50.00 Czas:02:46km/h:22.77
Pr. maks.:47.50Temperatura:30.0 HRmax:188( 91%)HRavg171( 83%)
Kalorie: 2383kcalPodjazdy:252mRower:Merida 96
Takiej pogody chyba niewiele osób się spodziewało, od rana praktycznie jak w piekarniku, duszno i gorąco - masakra, już lepsze jest 5 stopni niż 30, no ale co zrobić? Niestety to nie ja ustawiam pogodę :(
Wczoraj dogadaliśmy się z Piotrkiem i dziś rano o 9.30 z Kabat ruszyliśmy na kolejną edycję PolandBike, tym razem Wyszków, więc w zasadzie kierunek ten sam co ostatnio, tylko nieco bliżej Warszawy.
Dojechaliśmy jakoś niedługo po 10, więc pozornie czasu wiele, więc się nie spieszyliśmy - Piotrek poszedł opłacić start, poskładaliśmy rowery, toaleta, smarowanie maścią rozgrzewającą (to dziwne, ale jednak nawet przy 30 st. mięśnie w oczekiwaniu na start mogą się ochłodzić, a spadek nawet o 1 st. robi dużą różnicę) i pojechaliśmy zrobić rozgrzewkę. Rozgrzewka wyszła nieco przydługa, bo wyszło jakieś 6, może 7 km w jedną stronę no i kicha, bo za późno ustawiłem się w sektorze (może 5 min. przed startem), więc jechałem z końca, do tego po nasmarowaniu nóg koszmarnie piekły, no ale nic, maść ma rozgrzewać, więc działa prawidłowo :)
Pierwsze 6 km było asfaltem, więc praca w grupie była niezbędna, niestety w związku z w/w nie udało mi się podczepić pod peleton, nawet nie starałem się gonić, bo wiedziałem jak to może się skończyć, więc jechałem w większości sam, jakoś w okolicy 15 km, może nieco wcześniej na kole siadł mi na kole jakiś zawodnik - niby nic dziwnego, ale gość jakoś niespecjalnie był chętny do dania zmiany, więc przycisnąłem. Przycisnąłem na tyle, że nieco mu odjechałem... i pomyliłem trasę - nie zauważyłem zjazdu w prawo, przynajmniej gość za mną krzyknął, więc nie było problemu - straciłem może 200m, ale gościa doszedłem dopiero do ok 20 km, gdzie na kolejnym asfalcie jechaliśmy na zmiany z koleżanką z Rowerowy-Świat, później doszliśmy jeszcze do 2 osób (w tym wspomnianego wyżej kolesia), które się do nas podłączyły - jednak taka jazda to podstawa, nawet pomijając opory powietrza, to bardzo to motywuje do depnięcia no i jest bardzo przyjemne widząc, że każdy pracuje w grupie :)
Wracając do sedna... jechaliśmy w takiej grupce może 10 km, do momentu pierwszego ostrzejszego podjazdu, gdzie niestety grupka nieco się rozsypała. Później samotna, mordercza jazda po polach, problem polegał na tym, że było temp. powietrza wynosiła 30 st. ile było na słońcu boję się myśleć, w każdym razie po piaszczystych polach jechaliśmy w zasadzie do końca, z niewielkimi leśnymi przecinkami, ale dobre 20 km w otwartym terenie było i chyba to mnie wykończyło, dodając do tego fakt, że zjadłem coś niespecjalnego i cały czas bolał mnie brzuch jechałem raptem może 22 kmph, ale do czasu... na 48 km niestety w tylne koło wkręcił mi się drut, dość długi drut, który pozawijał się trochę na kasecie a następnie dookoła piasty między tarczą a szprychami. Z oczywistych przyczyn dalsza jazda z pasażerem nie była możliwa, więc trzeba było to rozplatać (na środku pola w palącym słońcu...). Na międzyczasie byłem 74, na finiszu 90... Jazda dalej, po drodze kilka zjazdów, podjazdów, ale ciągle po polach.
Ostatnie kilka (3-4?) kilometrów były dość fajne, najpierw kawałek laskiem, konkretne zakręty, dalej sporo piachu, więc trzeba było się pilnować, co najgorsze to to, że wg forum PB miało być 59 km, wyszło 63 :(
A na sam koniec kwintesencja dzisiejszego maratonu w stylu XC, pierwszy podjazd jakieś 20 m przewyższenia, na oko jakieś 15%, trochę piachu, na 1. podjeździe w ramach odrabiania strat przycisnąłem i wyprzedziłem 2 osoby, oczywiście ktoś musiał podprowadzać, bo jakby inaczej :) Po podjeździe nawrót i zjazd, po to, żeby po kolejnych 50 m jeszcze raz podjechać, tym razem minimalnie łagodniejszy podjazd - tu niestety nie wyprzedziłem nikogo, bo nikt już do mety przede mną nie jechał :)
A tu fotka właśnie po pokonaniu 1. podjazdu, w zakręcie przed zjazdem:

Po finiszu drobne uzupełnienie płynów i do Warszawy. W sumie to dziwne, ale nie było korków na trasie, więc jechało się dobrze, jedynie małe utrudnienia na Ursynowie, ale co tam... płonąca taksówka to u nas norma, więc nawet nie ma się czym przejmować :)

A w domku zimny prysznic, zimne piwo i ciepły makaron - warto było jechać :D

Komentarze
Skoro to było tak późno niewątpliwie nie jechałeś w "swojej" grupie. Próbowałeś ćwiczyć mocne powtórzenia z niepełnym odpoczynkiem ? Z doświadczenia wynoszę, że start, chociaż ostry, najczęściej nie wynosi ponad moc progową na dłużej niż kilkanaście sekund. Największa wtopa to znaleźć się daleko od ucieczki(oczywiście tej na miarę możliwości).

W momencie kiedy odpadasz po początkowej walce(8-30+ min) powinieneś już być w odpowiedniej grupie. Inaczej...
http://www.youtube.com/watch?v=Hjdtt8hrBKw
od 4:44 ale nie zaszkodzi obejrzeć całości, polecam Rondo, na początek sobotnie. Zapraszam w najbliższą - to dobra szkołą jak nie odpuszczać.
Jutro będę na Kabatach.
IksC - 17:05 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj
Z przeskokami między grupami to trochę ciężka sprawa, bo stawka rozciągnęła się na tyle, że już po tych 20 km nie widziałem nikogo za sobą, ani przed sobą (oprócz mojej grupki), więc cokolwiek nie miało sensu. Odskoczyć od grupki sam też bym nie dał rady, bo jednak asfaltu było sporo, dopiero na wspomnianym podjeździe (w terenie) się rozdzieliliśmy i tyle :)
Gdyby była możliwość to na pewno starałbym się wykorzystać każdą sytuację :)
safian
- 16:16 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj
O dawanie zmian możesz tylko apelować, nawoływać z ambony do sumienia i ambicji;)

Niestety jeśli już miałeś pecha trafić na dupków to trzeba mieć pod nogą na skok do lepszej grupy. Nawet gdy zaczynasz od swojej zmiany niech będzie stosunkowo krótka na początek, dzięki temu po zejściu zeń widzisz, że towarzystwo się nie kwapi, a tempo spada. Od razu skacz po pierwszym odpoczynku, najlepiej 1 do 3 minut od zejścia, w zależności od intensywności - w przeciwnym wypadku szybko Cię zespawają co też nie jest tragedią.

W najgorszym przypadku potraktuj to jak pogoń solo ale poprzestawanie w takiej grupie bez możliwości montowania odjazdu oznacza finisz w towarówie :D
IksC - 15:26 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa asasi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]