- Kategorie bloga:
- >100km.14
- 0-19km.23
- 20-39km.95
- 40-59km.96
- 60-79km.34
- 80-99km.20
- Inne.17
- Lajt.20
- Race Day.16
- Transportowo.13
- Trenażer.48
- Trening.154
- Wycieczka.12
Kampinos, Szczebel - 18.10.2012
Czwartek, 18 października 2012 | dodano:19.10.2012 Kategoria >100km, Trening
Km: | 101.00 | Km teren: | 40.00 | Czas: | 04:29 | km/h: | 22.53 |
Pr. maks.: | 50.50 | Temperatura: | 18.0 | HRmax: | 188( 94%) | HRavg | 155( 77%) |
Kalorie: | 3293kcal | Podjazdy: | 380m | Rower: | Merida 96 |
Po ostatnim Szczeblu, który zrobiliśmy od tyłu (od tej strony wcześniej nie probowałem :> ) strasznie się napaliłem, żeby tam wrócić - trasa pierwsza klasa, do tego 2 dni wcześniej padało, wiec piach w miarę mało piaszczysty, sama przyjemność i maksimum flow.
Tak więc znając swoje umiejętności nawigacyjne a raczej ich brak (co później się tylko potwierdziło) umówiłem się z Marcinem na 11.00 w Sierakowie, dzień wcześniej pogoda idealna jak na jesień, dziś i do końca tygodnia miało być super - 15-17 stopni i 0 chmur, takie jesienne klimaty uwielbiam!
Rano nawet się wyspałem, wciągnąłem węglowodanowe płatki, sprawdziłem dojazd do Sierakowa na google maps (bo co, może da się inaczej, krócej niż zawsze), które podpowiedziało, żeby na rondzie w Laskach skręcić w prawo, później w lewo i ciągle prosto.
No to jedziemy...
W Warszawie a nawet do Lasek jedzie się super - praktycznie brak wiatru, średnia >30 kmph, luzik. Na rondzie skręcam tak jak Google podpowiada, później skręcam GDZIEŚ i nie wiem, gdzie jestem :D Chwila konsternacji, trochę krzątania się po okolicy i wylądowałem tam, gdzie się nie spodziewałem, czyli przy terenowe drodze do Sierakowa, na szczęście jakoś ogarnąłem i po chwili byłem na miejscu (ba, nawet 5 minut przed czasem :))
Marcin już na mnie czekał, szybkie zakupy w sklepie, chwila pogadanki,
ustalenie planu, czyli Szczebel, Górki + mały bonus i powrót jak zawsze.
Pogoda bardzo fajna, oczywiście Marcin na sobie ma 3 warstwy + długie spodnie, szorty, ochraniacze na butach, ja przyjechałem na krótko + ocieplacze na kolanach, więc miałem niezły powód do mocniejszego kręcenia. Singiel w Sierakowie jak zawsze super, aczkolwiek dziś na trasie sporo grzybiarzy (no tak, dopiero padało :( ), więc momentami trzeba zwalniać i się przeciskać.
W zasadzie trasa identyczna jak poprzednio aż do niebieskiego szlaku na który wjeżdżamy z asfaltu (ostatnio pojechaliśmy prosto, tym razem w prawo z asfaltu i tam w lewo i tam niebieski szlak jest :) No i teraz praktycznie tylko niebieskim szlakiem, najpierw nieco szuterkiem, później trochę asfaltu i kilka chwil później znów lądujemy w lesie, gdzie robimy kilka fotek
I już praktycznie jesteśmy na Szczeblu. Szczebel jak to Szczebel dużo się od ostatniego wypadu nie zmienił, do tego super pogoda, ciepło, drzewa bardzo fajnie rzucają cień, jesienny, romantyczny klimat pełną gębą, do tego grzybiarze, którzy nawet Sczebla nie oszczędzili :) Oczywiście tradycyjnie już musi pojawić się u mnie jakiś problem. Tym razem nie było inaczej... przy dość stromym i dłuższym podjeździe słyszę tylko 'TRAAAAAAAACH' i już wiadome o co chodzi - zdziwiłbym się, gdyby to było coś innego niż śruba w korbie. Oczywiście nie mogłem się mylić, w korbie pozostały już tylko 2 śruby, więc od tego momentu staram się kręcić nieco lżej, żeby tak jak poprzednio nie musieć śrub zastępować opaskami zaciskowymi.
Na szczęście od Szczebla droga już raczej powrotna, podjeżdżamy do sklepu w Górkach na mały popas, oczywiście grzybiarze dorwali nas nawet tam :)
Powrót to tak jak zawsze czerwony i żółty szlak.
Ostatni postój robimy w Truskawiu, chwilę później z Marcinem się rozstajemy. Oczywiście mimo zmęczenia nie mogłem się 3-krotnie powstrzymać, żeby dogonić autobus i jechać w jego tunelu 50 kmph (stąd ten V-max). Cóż, miało być spokojne roztrenowanie a wyszedł normalny trening. Do tego następnego dnia prawa łydka i uda są jakoś tak dziwnie naprężone i bolą, trochę lipa :P
Tak więc znając swoje umiejętności nawigacyjne a raczej ich brak (co później się tylko potwierdziło) umówiłem się z Marcinem na 11.00 w Sierakowie, dzień wcześniej pogoda idealna jak na jesień, dziś i do końca tygodnia miało być super - 15-17 stopni i 0 chmur, takie jesienne klimaty uwielbiam!
Rano nawet się wyspałem, wciągnąłem węglowodanowe płatki, sprawdziłem dojazd do Sierakowa na google maps (bo co, może da się inaczej, krócej niż zawsze), które podpowiedziało, żeby na rondzie w Laskach skręcić w prawo, później w lewo i ciągle prosto.
No to jedziemy...
W Warszawie a nawet do Lasek jedzie się super - praktycznie brak wiatru, średnia >30 kmph, luzik. Na rondzie skręcam tak jak Google podpowiada, później skręcam GDZIEŚ i nie wiem, gdzie jestem :D Chwila konsternacji, trochę krzątania się po okolicy i wylądowałem tam, gdzie się nie spodziewałem, czyli przy terenowe drodze do Sierakowa, na szczęście jakoś ogarnąłem i po chwili byłem na miejscu (ba, nawet 5 minut przed czasem :))
Marcin już na mnie czekał, szybkie zakupy w sklepie, chwila pogadanki,
ustalenie planu, czyli Szczebel, Górki + mały bonus i powrót jak zawsze.
Pogoda bardzo fajna, oczywiście Marcin na sobie ma 3 warstwy + długie spodnie, szorty, ochraniacze na butach, ja przyjechałem na krótko + ocieplacze na kolanach, więc miałem niezły powód do mocniejszego kręcenia. Singiel w Sierakowie jak zawsze super, aczkolwiek dziś na trasie sporo grzybiarzy (no tak, dopiero padało :( ), więc momentami trzeba zwalniać i się przeciskać.
W zasadzie trasa identyczna jak poprzednio aż do niebieskiego szlaku na który wjeżdżamy z asfaltu (ostatnio pojechaliśmy prosto, tym razem w prawo z asfaltu i tam w lewo i tam niebieski szlak jest :) No i teraz praktycznie tylko niebieskim szlakiem, najpierw nieco szuterkiem, później trochę asfaltu i kilka chwil później znów lądujemy w lesie, gdzie robimy kilka fotek
I już praktycznie jesteśmy na Szczeblu. Szczebel jak to Szczebel dużo się od ostatniego wypadu nie zmienił, do tego super pogoda, ciepło, drzewa bardzo fajnie rzucają cień, jesienny, romantyczny klimat pełną gębą, do tego grzybiarze, którzy nawet Sczebla nie oszczędzili :) Oczywiście tradycyjnie już musi pojawić się u mnie jakiś problem. Tym razem nie było inaczej... przy dość stromym i dłuższym podjeździe słyszę tylko 'TRAAAAAAAACH' i już wiadome o co chodzi - zdziwiłbym się, gdyby to było coś innego niż śruba w korbie. Oczywiście nie mogłem się mylić, w korbie pozostały już tylko 2 śruby, więc od tego momentu staram się kręcić nieco lżej, żeby tak jak poprzednio nie musieć śrub zastępować opaskami zaciskowymi.
Na szczęście od Szczebla droga już raczej powrotna, podjeżdżamy do sklepu w Górkach na mały popas, oczywiście grzybiarze dorwali nas nawet tam :)
Powrót to tak jak zawsze czerwony i żółty szlak.
Ostatni postój robimy w Truskawiu, chwilę później z Marcinem się rozstajemy. Oczywiście mimo zmęczenia nie mogłem się 3-krotnie powstrzymać, żeby dogonić autobus i jechać w jego tunelu 50 kmph (stąd ten V-max). Cóż, miało być spokojne roztrenowanie a wyszedł normalny trening. Do tego następnego dnia prawa łydka i uda są jakoś tak dziwnie naprężone i bolą, trochę lipa :P
Komentarze
Średnia > 30 km/h ?
To trzeba chyba mieć jakiś motorek w tyłku aby tak zasuwać :)
Ja mam problem rowerem MTB na prostej i na asfalcie aby jechać 25 km/h.
Jak to możliwe ? Gość - 11:57 czwartek, 17 listopada 2016 | linkuj
To trzeba chyba mieć jakiś motorek w tyłku aby tak zasuwać :)
Ja mam problem rowerem MTB na prostej i na asfalcie aby jechać 25 km/h.
Jak to możliwe ? Gość - 11:57 czwartek, 17 listopada 2016 | linkuj
Zdjęcia ze szczebla... spodziewałem się stromizn a tu patelnia.
stefanek - 15:57 czwartek, 25 października 2012 | linkuj
Komentuj