- Kategorie bloga:
- >100km.14
- 0-19km.23
- 20-39km.95
- 40-59km.96
- 60-79km.34
- 80-99km.20
- Inne.17
- Lajt.20
- Race Day.16
- Transportowo.13
- Trenażer.48
- Trening.154
- Wycieczka.12
Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2011
Dystans całkowity: | 720.59 km (w terenie 212.53 km; 29.49%) |
Czas w ruchu: | 36:54 |
Średnia prędkość: | 19.53 km/h |
Maksymalna prędkość: | 57.96 km/h |
Suma podjazdów: | 2421 m |
Suma kalorii: | 7340 kcal |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 55.43 km i 2h 50m |
Więcej statystyk |
Kampinos - 07.05.2011
Sobota, 7 maja 2011 | dodano:08.05.2011
Km: | 73.06 | Km teren: | 52.00 | Czas: | 03:52 | km/h: | 18.89 |
Pr. maks.: | 40.33 | Temperatura: | 14.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Tym razem do Kampinosu w nieco liczniejszym gronie, bo zebrało się 7 osób.
Po dojeździe na standardowe miejsce zbiórki próbowałem wypłukać niedziałającą manetkę XT za pomocą pochodnej WD-40, jednak nic to nie pomogło i musiałem dymać w zasadzie na singlu :)
Wycieczkowym tempem ruszyliśmy spod metra Młociny w kierunku Kampinosu, jednak brak Artura i jego Garmina dał się we znaki, nieco błądząc udało nam się jednak trafić do Kampinosu, w którym było strasznie dużo komarów. Całkiem przyjemny dzień na taką wycieczkę, słonecznie, lecz nie za gorąco, jedynie wiatr trochę wiał, chociaż w lesie nie przeszkadzało to w ogóle. Trochę pojeździliśmy, zaliczyliśmy sklep, w sumie to co zwykle, mało błota, jedynie kilka razy trzeba było zejść z siodła i przeprowadzić rower. Nawet udało mi się zaliczyć glebę - w piachu, przy 0kmph, niestety manetka nie chciała zrzucić biegu i się zakopałem, przewrotka w miękki piach okazała się jednak bardzo przyjemna - każdy upadek mógłby tak wyglądać :)
Oczywiście było też kilka ciekawszych zjazdów, krótszych i dłuższych, gdzie na jednym pojechałem troszkę za szybko i prawie wylądowałem na drzewie, ale finalnie udało się skorygować trasę i zjechać w jednym kawałku.
Po wyjeździe z Kampinosu, już bardziej w Warszawie, większość udała się do domu, a ja, Bobik i Pomirot skoczyliśmy jeszcze na kilka chwil do lasku bielańskiego, w którym zrobiliśmy >5km, rozdzieliliśmy się i z Bobikiem wróciliśmy do mostu Gdańskiego, na którym odbiłem do domu.
Przy okazji spadnięcia łańcucha w rowerze Bobika zwróciłem uwagę, z jaką łatwością kręci się jego suport Accenta BB-EX w porównaniu z moim Shimanowskim BB-70 (przynajmniej tym, który dodawany jest do korby SLX), mój suport zatrzymuje się po 3-4 obrotach, Accent po 15-20, prawie jak suport na kwadrat. Chyba trzeba będzie zainwestować w nowy suport - może Token? :)
A tu mapka z samego Kampinosu:
#
Po dojeździe na standardowe miejsce zbiórki próbowałem wypłukać niedziałającą manetkę XT za pomocą pochodnej WD-40, jednak nic to nie pomogło i musiałem dymać w zasadzie na singlu :)
Wycieczkowym tempem ruszyliśmy spod metra Młociny w kierunku Kampinosu, jednak brak Artura i jego Garmina dał się we znaki, nieco błądząc udało nam się jednak trafić do Kampinosu, w którym było strasznie dużo komarów. Całkiem przyjemny dzień na taką wycieczkę, słonecznie, lecz nie za gorąco, jedynie wiatr trochę wiał, chociaż w lesie nie przeszkadzało to w ogóle. Trochę pojeździliśmy, zaliczyliśmy sklep, w sumie to co zwykle, mało błota, jedynie kilka razy trzeba było zejść z siodła i przeprowadzić rower. Nawet udało mi się zaliczyć glebę - w piachu, przy 0kmph, niestety manetka nie chciała zrzucić biegu i się zakopałem, przewrotka w miękki piach okazała się jednak bardzo przyjemna - każdy upadek mógłby tak wyglądać :)
Oczywiście było też kilka ciekawszych zjazdów, krótszych i dłuższych, gdzie na jednym pojechałem troszkę za szybko i prawie wylądowałem na drzewie, ale finalnie udało się skorygować trasę i zjechać w jednym kawałku.
Po wyjeździe z Kampinosu, już bardziej w Warszawie, większość udała się do domu, a ja, Bobik i Pomirot skoczyliśmy jeszcze na kilka chwil do lasku bielańskiego, w którym zrobiliśmy >5km, rozdzieliliśmy się i z Bobikiem wróciliśmy do mostu Gdańskiego, na którym odbiłem do domu.
Przy okazji spadnięcia łańcucha w rowerze Bobika zwróciłem uwagę, z jaką łatwością kręci się jego suport Accenta BB-EX w porównaniu z moim Shimanowskim BB-70 (przynajmniej tym, który dodawany jest do korby SLX), mój suport zatrzymuje się po 3-4 obrotach, Accent po 15-20, prawie jak suport na kwadrat. Chyba trzeba będzie zainwestować w nowy suport - może Token? :)
A tu mapka z samego Kampinosu:
#
06.05.2011
Piątek, 6 maja 2011 | dodano:08.05.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km: | 64.63 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 03:14 | km/h: | 19.99 |
Pr. maks.: | 45.82 | Temperatura: | 14.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Po ostatniej jeździe, kiedy po 1 pętli w lasku bielańskim rozwaliłem pedał pozystał niedosyt tej trasy :)
Tak więc zakupiłem nowe, używane ubijaki (CB Candy C) za całe 40 zł i ruszyłem w trasę przy okazji testując nowy nabytek. Pedały okazują się całkiem niezłe, chociaż mimo platformy nie odczułem, żeby wpinanie przychodziło jakoś łatwiej, również jazda, kiedy jestem wypięty nie jest bardzo ułatwiona w porównaniu z Eggbeater'ami.
W samym lasku zrobiłem ~30km, podczas których przemierzyłem południową część lasku wzdłuż i wszerz. Potwierdzam to, co pisałem wcześniej - lasek jest genialny, po południowej stronie jest dość mało technicznych kawałków, trochę krótkich zjazdów i podjazdów, trochę piachu, ogólnie polecam :)
Po 1.5h jazdy po lasku udałem się w kierunku Agrykoli, aby zrobić kilka podjazdów. Akurat na dole Agrykoli było trochę policji i straży pożarnej, którzy udzielali wywiadu dla TVNu i chyba promowali jakiś nowy projekt, czy cuś, nie zwróciłem na to za bardzo uwagi :)
Niestety, pechowego sezonu ciąg dalszy, po rozwalonych dwóch pedałach, dwa razy rozwalonym kolanie, szlifach na łokciu i nodze przyszedł czas na kolejne straty w sprzęcie. Tym razem poszła manetka, po prostu sama z siebie odmówiła posłuszeństwa, cyngle przestały odbijac i zaczęły się zacinać, manetki za grubą kasę z prawie najwyższej grupy, które po nawet nie połowie sezonu zaczynają się rozwalać - cudownie.
Do domu wróciłem mając całe 3 przełożenia :c
Mapka:
SportyPal chyba stracił satelity na Gdańskim i przy Agrykoli, 8-9 km tracka stracone :)
Tak więc zakupiłem nowe, używane ubijaki (CB Candy C) za całe 40 zł i ruszyłem w trasę przy okazji testując nowy nabytek. Pedały okazują się całkiem niezłe, chociaż mimo platformy nie odczułem, żeby wpinanie przychodziło jakoś łatwiej, również jazda, kiedy jestem wypięty nie jest bardzo ułatwiona w porównaniu z Eggbeater'ami.
W samym lasku zrobiłem ~30km, podczas których przemierzyłem południową część lasku wzdłuż i wszerz. Potwierdzam to, co pisałem wcześniej - lasek jest genialny, po południowej stronie jest dość mało technicznych kawałków, trochę krótkich zjazdów i podjazdów, trochę piachu, ogólnie polecam :)
Po 1.5h jazdy po lasku udałem się w kierunku Agrykoli, aby zrobić kilka podjazdów. Akurat na dole Agrykoli było trochę policji i straży pożarnej, którzy udzielali wywiadu dla TVNu i chyba promowali jakiś nowy projekt, czy cuś, nie zwróciłem na to za bardzo uwagi :)
Niestety, pechowego sezonu ciąg dalszy, po rozwalonych dwóch pedałach, dwa razy rozwalonym kolanie, szlifach na łokciu i nodze przyszedł czas na kolejne straty w sprzęcie. Tym razem poszła manetka, po prostu sama z siebie odmówiła posłuszeństwa, cyngle przestały odbijac i zaczęły się zacinać, manetki za grubą kasę z prawie najwyższej grupy, które po nawet nie połowie sezonu zaczynają się rozwalać - cudownie.
Do domu wróciłem mając całe 3 przełożenia :c
Mapka:
SportyPal chyba stracił satelity na Gdańskim i przy Agrykoli, 8-9 km tracka stracone :)
01.05.2011
Niedziela, 1 maja 2011 | dodano:01.05.2011 Kategoria 20-39km, Trening
Km: | 32.44 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:35 | km/h: | 20.49 |
Pr. maks.: | 42.64 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Wstępnie umówiliśmy się z Piotrkiem o 11 na Młocinach, jednak rano z uwagi na kiepskie warunki atmosferyczne zrezygnowaliśmy z dzisiejszej jazdy do Kampinosu, jednak Piotrek po 12 napisał mi, ze umówił się z Arturem o 13 przy moście Gdańskim, więc postanowiłem do nich dołączyć. Spakowałem ciasteczka z bikeboardu, zrobiłem picie i w drogę.
Udaliśmy się w kierunku lasku Bielańskiego, Artur pokazał nam miejsce, w którym zbierają się ludzie na otwarte treningi z WKK i dość ciekawą, szybką, acz niewymagającą technicznie trasę obfitującą w szybkie zjazdy, kilka dłuższych prostych i krótki singletrack, ogólnie traska bardzo przyjemna, chociaż krótka, lecz z pewnością jeszcze nieraz jeszcze tam przyjadę. Niestety, po pierwszym okrążeniu pękła mi sprężyna, tym razem w prawym ubijaku. Artur postanowił w ramach solidarności ze mną pedałować jedną nogą :) Tak więc zrobiliśmy jeszcze jedną rundkę, ja wróciłem do domu nieco okrężną trasą a chłopacy zrobili podobno jeszcze kilka podjazdów i też wrócili :)
Udaliśmy się w kierunku lasku Bielańskiego, Artur pokazał nam miejsce, w którym zbierają się ludzie na otwarte treningi z WKK i dość ciekawą, szybką, acz niewymagającą technicznie trasę obfitującą w szybkie zjazdy, kilka dłuższych prostych i krótki singletrack, ogólnie traska bardzo przyjemna, chociaż krótka, lecz z pewnością jeszcze nieraz jeszcze tam przyjadę. Niestety, po pierwszym okrążeniu pękła mi sprężyna, tym razem w prawym ubijaku. Artur postanowił w ramach solidarności ze mną pedałować jedną nogą :) Tak więc zrobiliśmy jeszcze jedną rundkę, ja wróciłem do domu nieco okrężną trasą a chłopacy zrobili podobno jeszcze kilka podjazdów i też wrócili :)