No i nadszedł czas na trenażer...
Chyba nikt tego nie lubi, ale każdy kto chce mocno wejść w sezon nie uniknie tego, niestety.
Rano podjechałem po oponę Schwalbe Insider 23-700, żeby za bardzo mi to nie hałasowało, powrót do domu, zakładanie opony poszło dość sprawnie, do testów zabrałem się jakoś tak po 18.
Wsiadam na trenażer, naciskam na pedały i... wruuuuuu - opona ślizga się po rolce. Cienka opona nabita na 8 atm ma prawo do tego. Druga próba, spokojniej, udało się, z oponą 26x 1.75 nigdy nie było takich problemów, ale powierzchnia styku zapewne zmieniła się kolosalnie. W sumie opona Schwalbe zdała egzamin na gigantyczny plus, trenażer przy 30 kmph na największym obciążeniu (tre. to Elite Crono Elastogel) generuje hałas na tyle niski, że można rozmawiać bez krzyczenia a komputera nie trzeba pogłaśniać, jest bardzo, bardzo ok :))
Ale żeby nie było tak różowo...
Sigma dała dupy, a w zasadzie to daje dupy od kilku tygodni (stąd w ostatnich wpisach brak info o pulsie) niby się synchronizuje z opaską, ale puls pokazuje ciągle w okolicy 200, o zakłóceniach nie ma mowy, dziwna sprawa. W każdym razie zrobiłem jej hard reset i wydaje się, że spokorniała, bo działa prawidłowo.

Uhh, po środowej siłowni moje nogi zdecydowanie nie były skłonne do współpracy co z resztą widać po średnim i maksymalnym tętnie.
Plan zakładał 2 h jazdy, ale chyba w takim razie lepiej rozbić dzisiejszy trening na 2 x 1 h (-:
Może jutro będzie lepiej :)

Czasówka według Friela na 30 min. z wynikiem 174 bpm, co daje ~85% HR max, czyli wynik w normie ;)
Szkoda, że nie mam miernika mocy, żeby zmierzyć moc na progu mleczanowym, ale cóż... ;)