Info

baton rowerowy bikestats.pl

 Moje rowery

Merida Road 880 13592 km
Merida 96 6686 km
Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. 8730 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(21)

 Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Trening

Dystans całkowity:8543.52 km (w terenie 2260.53 km; 26.46%)
Czas w ruchu:386:42
Średnia prędkość:22.09 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:28125 m
Maks. tętno maksymalne:195 (97 %)
Maks. tętno średnie:183 (89 %)
Suma kalorii:204616 kcal
Liczba aktywności:154
Średnio na aktywność:55.48 km i 2h 30m
Więcej statystyk

13.07.2012

Piątek, 13 lipca 2012 | dodano:20.07.2012 Kategoria 20-39km, Trening
Km:32.00 Km teren:16.00 Czas:01:12km/h:26.67
Pr. maks.:42.50Temperatura: HRmax:180( 87%)HRavg152( 74%)
Kalorie: 945kcalPodjazdy:113mRower:Merida 96

03.07.2012

Wtorek, 3 lipca 2012 | dodano:04.07.2012 Kategoria >100km, Trening
Km:111.00 Km teren:50.00 Czas:05:05km/h:21.84
Pr. maks.:41.00Temperatura:32.0 HRmax:175( 85%)HRavg144( 70%)
Kalorie: 3357kcalPodjazdy:270mRower:Merida 96

KPN - 30.06.2012

Sobota, 30 czerwca 2012 | dodano:01.07.2012 Kategoria >100km, Trening
Km:130.00 Km teren:70.00 Czas:05:47km/h:22.48
Pr. maks.:56.50Temperatura:32.0 HRmax:180( 87%)HRavg143( 69%)
Kalorie: 3745kcalPodjazdy:250mRower:Merida 96
Nie chce mi się nic pisać, więc dziś będzie mała fotorelacja od Sławka :D

1) Dosłownie po przejechaniu 10 km Arturowi rozwaliła się szytka przy wentylu, niestety takiej dziury nie da rady naprawić, więc Artur musiał wrócić do domu :<


2) Mostek :)


3) Trochę w terenie...


4) ... i trochę po asfalcie


5) Pod koniec wszyscy zmordowani, ale jak widać z uśmiechami :)



A wszystkie fotki jak zawsze dostępne u Łasicy:
http://www.lasica.hostdmk.net/20120630/index.html

I jeszcze trasa :)

Wyszogród - 27.06.2012

Środa, 27 czerwca 2012 | dodano:27.06.2012 Kategoria >100km, Trening
Km:155.00 Km teren:60.00 Czas:06:45km/h:22.96
Pr. maks.:47.00Temperatura:22.0 HRmax:178( 86%)HRavg143( 69%)
Kalorie: 4401kcalPodjazdy:540mRower:Merida 96
No i dziś nastąpiła mała inauguracja wakacji, które w zasadzie mam od piątku, ale maraton, regeneracja, bla, bla, bla no i nie ma komu jeździć :>
W każdym razie pobudka punkt 9 następnie jak zwykle kiepskie śniadanko, chwila na doprowadzenie się do porządku, jeszcze rzut oka na google - temperatura 14 stopni, wygrzebałem więc nakolanniki i wiatrówkę, które szybko na siebie założyłem i jestem gotowy do wyjścia... a nie, jeszcze opaska od pulsometru, damn it... trzeba zdejmować to wszystko z siebie zakłada opaskę, znów się ubierać, no ale nic, kilka chwil i już jestem na dole.
Jeszcze do ujęcia wody napełnić bukłak i prosto na r. Starzyńskiego, gdzie umówiłem się ze Sławkiem i jego Alumexowym kolegą - Maciejem.
Ze względu na dość intensywny wiatr nasz przewodnik uznał, że najsensowniej będzie dostać się pociągiem do Choszczówki i stamtąd rozpocząć wycieczkę.
Początek trasy to jazda w terenie, w zalesionym terenie, trochę piachu, momentami mogłoby się wydawać, że wyjechaliśmy z Mazowsza i dojechaliśmy co najmniej w góry świętokrzyskie - ostre podjazdy, ostre zjazdy i troszeczkę asfaltu :)
Pierwszy postój w Czerwińsku, gdzie zaopatrujemy się w prowiant i jedziemy na krótki popas na plaży:

Po chwili wytchnienia nie odjeżdżamy zbyt daleko, bo udajemy się na krótki rekonesans Bazyliki w Czerwińsku jak i pobliskich terenów.
Trzeba przyznać, że średniowieczna Bazylika robi spore wrażenie :)
Następny cel naszej wycieczki to Wyszogród, na samą myśl dojazdu do niego uśmiech pojawia się na naszych twarzach, gdyż w Wyszogrodzie po zapoznaniu się ze szczegółami Bitwy nad Bzurą przekraczamy Wisłę, co dla nas oznacza zbawienną jazdę z wiatrem, gdyż jak dotąd wiał on prosto w nasze twarze.
Od Wyszogrodu większość trasy to nudny asfalt, szuter i jazda po polach, więc za bardzo nie ma czego opisywać :)
Jedyna atrakcja warta wspomnienia to Kościół w Brochowie do którego zajrzeliśmy, obejrzeliśmy z zewnątrz i pojechaliśmy dalej.
A żeby wpis nie był zbyt krótki to wrzucam kilka fotek :)


Wyżeranie truskawek :D


Więcej fotek: http://www.lasica.hostdmk.net/20120627/index.html

I mapka:

Objazd Mazovii 12h - 17.06.2012

Niedziela, 17 czerwca 2012 | dodano:18.06.2012 Kategoria 40-59km, Trening
Km:54.00 Km teren:25.00 Czas:02:47km/h:19.40
Pr. maks.:43.50Temperatura:27.0 HRmax:127( 61%)HRavg178( 86%)
Kalorie: 1519kcalPodjazdy:101mRower:Merida 96
I znów ten niedobry człowiek mnie wyciągnął, tym razem jednak się nie dałem i od razu zaznaczyłem, że dziś ja robię rozjazd, pełen lajt i nie ma mowy o dystansie 100+. Jak powiedziałem tak zrobiliśmy z tym że Sławek zrobił wcześniej rundkę po Kabatach, ale mniejsza... ;)
Ustawka pod rurą punkt 15, miała przyjechać jeszcze koleżanka z forum, ale po 15 minutach oczekiwania nie zjawiła się, więc pojechaliśmy bez niej. Tak jak na początku napisałem - pełen lajt (wystarczy spojrzeć na HR AVG ;D), przez lasek młociński posilając się w międzyczasie w pobliskim sklepie dotoczyliśmy się na miejsce startu Mazovii 12h w której Sławek miał zamiar wystartować.
Ogólnie początek trasy wyglądał ok - dość szeroka, szutrowa droga, później kawałek asfaltu... i to tyle ciekawej trasy, dalsze (na oko)4 km to gonitwa po polach, biorąc pod uwagę, że może być 30 stopni to jakoś nie wyobrażam sobie jazdy przez 12h w takich warunkach:

Na dodatek dość dziurawo, miejscami dość spore kałuże, które trzeba omijać, ogólnie MASAKRA.
Dalej wjazd w krzaki... wąsko, momentami boleśnie, bo krzaki rozciągają się na całą szerokość drogi no i oczywiście mokro, do tego trochę piachu, co w połączeniu z błotem nie wróży długiej kariery hamulcom, ani klockom. Co do tych drugich to może i nie ma większych obaw, bo największy zjazd ma jakieś 2-3 metry przewyższenia, więc pewnie bez hamulców też dałoby się tę trasę przejechać.
Na fotce poniżej w porównaniu z tym co było w niektórych momentach to krzaków, ani niczego praktycznie nie ma ;)

Po wjeździe na wał znów kawałek po polach a dalej gonitwy wzdłuż Wisły, gdzie poziom błota i kałuż osiągnął apogeum:




Może na fotkach trochę tego nie widać, ale gwarantuję, że jazda przez 12h w takich warunkach to samobójstwo ;)
Szutrami, asfaltami i laskiem młocińskim wróciliśmy spokojnym tempem na miejsce startu i do domu, w każdym razie Sławek stwierdził, że raczej nie wystartuje i nic w tym dziwnego. Jeżeli jeszcze w tym tygodniu popada to życzę powodzenia wszystkim śmiałkom ;)

Mały rekord dystansu - 16.06.2012

Sobota, 16 czerwca 2012 | dodano:16.06.2012 Kategoria >100km, Trening
Km:154.00 Km teren:80.00 Czas:06:50km/h:22.54
Pr. maks.:40.00Temperatura:30.0 HRmax:182( 88%)HRavg150( 73%)
Kalorie: 4877kcalPodjazdy:288mRower:Merida 96
Kilka dni bez roweru, więc jakoś trzeba było to nadrobić, tak więc najłatwiej było umówić się ze Sławkiem i dystans 100+ był pewny, ale od początku...
Ten tydzień był paskudny, we środę miałem jechać na WKK, lało cały dzień, we czwartek Gravitan i znów lało, na szczęście przynajmniej na weekend prognozy były iście letnie i na szczęście sprawdziły się - od samego rana bezchmurne niebo, bardzo ciepło i lekki wiatr.
Rano standardowy program: pobudka, ogarnięcie się, śniadanie, przejrzenie internetu, ubranie się i spakowanie i w trasę, przed wyjściem jeszcze ważenie w ciuchach - 72,8 kg, sporo, aczkolwiek zobaczymy ile będzie po powrocie ;D
Szybkie wyjście z domu, 4 piętra po schodach w dół, jeszcze nabrać wody do plecaka i 16 km do umówionego miejsca spotkania, czyli pod kościół w Laskach.
Chwila oczekiwania i przyjeżdża Sławek a po chwili Marcin.
Na i problem... mokre plecy, mokra dupa, mokre pół plecaka, czyli coś z bukłakiem. Po wyjęciu krótka obdukcja i diagnoza: zniszczona uszczelka na łączeniu rurki z bukłakiem (ostatnio coś wężyk ciężko wchodził, no i już wiadome...), nie ma wyjścia - trzeba wylać wodę i póki jest czas iść do sklepu po picie, dzień zapowiada się bardzo gorąco, więc łatwo będzie się odwodnić.

Po małych zakupach jedziemy, do Kampinosu wjechać z Zaborówku, tempo raczej spokojne, wiadome, że dystans będzie raczej spory (przynajmniej dla mnie...), wiec bez zbędnego ścigania spokojnie jedziemy raczej ubitym terenem, chociaż po ostatnich opadach w niektórych miejscach ostało się trochę błota skutecznie utrudniając przejazd i brudząc dolne rury naszych rumaków, piachu nie było tragicznie dużo, chociaż tak jak błoto występował w kilku miejscach, jednak spokojnie praktycznie wszystko można było przejechać :)
Pierwszy sklep zaliczamy dopiero w Brochowie, uzupełniamy zapasy i siadamy na chwilę na ławkach delektując się lodami jak i widokami na piękny XVI-wieczny kościół:

Chwila odpoczynku i jedziemy dalej, aby po chwili wylądować nad Bzurą.

W zasadzie w drodze powrotnej zaliczamy jeszcze 3 postoje związane z zakupami - pierwszy w Farmułkach Królewskich, drugi w Górkach a trzeci gdzieś tam dalej ;)
Z Górek wracaliśmy asfaltem i wyszedł kolejny mój problem, mianowicie lubię niskie ciśnienie w oponach, jednak tym razem chyba nieco przesadziłem, w mocniejszych zakrętach opona po prostu uciekała mi na boki, co w pewnym stopniu groziło upadkiem, tak więc korzystając z ostatniego postoju dopompowałem tylną gumę ;)
Do domu praktycznie powrót już bez niespodzianek, Marcin odłączył się od nas w Sierakowie, ale wybaczamy mu, było mu już bardzo ciężko i pewnie nie chciał nas spowalniać :D
Ze Sławomirem częściowo terenem wróciliśmy do Warszawy, gdzie najkrótszą drogą dojechaliśmy do mostu Gdańskiego (w zasadzie to już mi też było ciężko i nie chciałem spowalniać Sławka, więc odłączył się niedaleko przed mostem), skąd powoli dotoczyłem się do domu.
Muszę przyznać, że dzisiejsza trasa solidnie dała mi w dupę, mimo to jestem bardzo zadowolony, bo to jak na razie najlepszy mój dystans, chociaż nigdy się nie nastawiam na pokonanie jak największej liczby kilometrów to daje to satysfakcję ;)
A w domu ponowne ważenie i równe 70 kg, więc prawie 3 kg lżej. Także drogie Panie korzystające z diet-cudów: rzućcie to w cholerę i dzwońcie do Sławka :)

WKK - 06.06.2012

Środa, 6 czerwca 2012 | dodano:06.06.2012 Kategoria 40-59km, Trening
Km:57.00 Km teren:7.00 Czas:02:35km/h:22.06
Pr. maks.:59.00Temperatura:18.0 HRmax:184( 89%)HRavg147( 71%)
Kalorie: 1859kcalPodjazdy:296mRower:Merida 96
Tydzień temu niestety na WKK nie zdążyłem - spóźniłem się 10 minut no i wszyscy zdążyli już pojechać, tym razem udało się wyjść z domu nieco wcześniej i zdążyć :)
Standardowo róg Sikorskiego i Sobieskiego, punktualnie 17.30 z Piotrkiem pojechaliśmy na miejsce spotkania, czyli metro Kabaty, gdzie czekały zaledwie 4 osoby. Chwilę poczekaliśmy, przyjechał Błażej z całą ekipą młodzików, przyjechał Mariusz i Łasica, ogólnie tym razem dużo ludzi, bo aż 21 osobników.
Szybki wpis na listę obecności i jazda - program na dziś nie był specjalnie oryginalny, bo zakładał zjazdy, podjazdy i jazdę po torze dirtowym, czyli hopki, profilowane zakręty i inne takie tam :)
Na początek trasa łatwiejsza rozpoczynająca się dość łagodnego (ok 8%)podjazdu, następnie zjazd w trawie, później płasko dookoła całej górki, na górkę dość stromym podjazdem i z górki przez hopki i bandy prosto w dół do miejsca startu :)
Trasa trudniejsza zakładała na początku stromy podjazd, później stromy zjazd (ew. do wyboru prostszy, mniej stromy), dookoła górki i dalej tak jak w łatwiejszym wariancie na górę i po hopkach w dół.
Zrobiliśmy chyba 4 takie przejazdy, ja pojechałem chyba 2x łatwą trasę i 2x trudniejszą, oczywiście nie bez przygód, jednak tym razem to nie ja byłem sprawcą zamieszania :) Na ostrym podjeździe kolega najwyraźniej dość gwałtownie zmieniał przełożenie, pocisnął w korby no i zerwał łańcuch. Oczywiście nie miał ani spinki, ani skuwacza, ani nic, więc trzeba było pomóc.
Na koniec zrobiliśmy sobie dość lajtową rundkę w lasku Kabackim i pojechaliśmy do domu. Po drodze nie mogłem sobie odmówić zjazdu przy Agrykoli :)
Wracając na Radzymińskiej złapałem 'taryfę' w postaci autobusu linii 512, który wbrew przepisom jechał >60 kmph, w każdym razie gdyby nie zabrakło przełożenia (44 x 11) to wykręciłbym więcej a tak pojechałem tylko 59 kmph :)

Kabaty - 05.06.2012

Wtorek, 5 czerwca 2012 | dodano:05.06.2012 Kategoria Trening, 40-59km
Km:58.00 Km teren:9.00 Czas:02:28km/h:23.51
Pr. maks.:42.50Temperatura:17.0 HRmax:152( 74%)HRavg183( 89%)
Kalorie: 1814kcalPodjazdy:186mRower:Merida 96
Oj dawno nie kręciłem, to ze względu na przeziębienie, które jakoś tak mnie dopadło a że PB w Wyszkowie w najbliższą niedzielę to nie chciałem się rozłożyć do końca, z resztą pogoda taka, że dorobić się nie trudno ;)
W każdym razie dziś pogoda nie była lepsza, ale skoro już czuję się dobrze to wypadałoby coś pokręcić :)
No i tak wyszło dziś 58 km, w sumie większość po asfalcie, bo do Lasku Kabackiego jednak kawałek jest, w każdym razie jechało się świetnie, noga bardzo ładnie podawała, na prawdę było bardzo przyjemnie. Przed dojazdem na Kabaty zjechałem sobie moim ulubionym zjazdem przy Agrykoli - tu ciekawostka: z nieznanych przyczyn na środku zjazdu, tuż za pierwszą agrafką pojawiła się ławeczka i zrobiło się dość wąsko, wracając pojechałem zrobić 2 kolejne zjazdy i siedziało tam dwóch młodzieńców z napojami wyskokowymi, nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie fakt, że zrobiło się jeszcze mniej miejsca no i było bardzo blisko.
Na Kabatach również moc wrażeń - kilka fajnych, szybkich singli, podjazdy, zjazdy i inne atrakcje, które można sobie wyobrazić :)

30.05.2012

Środa, 30 maja 2012 | dodano:02.06.2012 Kategoria 40-59km, Trening
Km:51.00 Km teren:5.00 Czas:02:07km/h:24.09
Pr. maks.:49.00Temperatura:17.0 HRmax:181( 88%)HRavg145( 70%)
Kalorie: 1472kcalPodjazdy:156mRower:Merida 96

MPK - 27.05.2012

Niedziela, 27 maja 2012 | dodano:28.05.2012 Kategoria >100km, Trening
Km:140.00 Km teren:70.00 Czas:06:35km/h:21.27
Pr. maks.:50.00Temperatura:21.0 HRmax:179( 87%)HRavg143( 69%)
Kalorie: 4239kcalPodjazdy:460mRower:Merida 96