Info

baton rowerowy bikestats.pl

 Moje rowery

Merida Road 880 13592 km
Merida 96 6686 km
Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. 8730 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(21)

 Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

40-59km

Dystans całkowity:4781.63 km (w terenie 1254.13 km; 26.23%)
Czas w ruchu:217:44
Średnia prędkość:21.75 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:17867 m
Maks. tętno maksymalne:199 (100 %)
Maks. tętno średnie:190 (95 %)
Suma kalorii:113622 kcal
Liczba aktywności:96
Średnio na aktywność:49.81 km i 2h 17m
Więcej statystyk

Zawoja - 4. Zlot FR, Dzień 1. - 06.07.2012

Piątek, 6 lipca 2012 | dodano:10.07.2012 Kategoria 40-59km
Km:44.50 Km teren:20.00 Czas:03:00km/h:14.83
Pr. maks.:47.50Temperatura:18.0 HRmax:178( 86%)HRavg152( 74%)
Kalorie: 2100kcalPodjazdy:829mRower:Merida 96
Pobudka rano, punkt 6.00, szybkie śniadanie, sprawdzenie czy wszystko wzięte i na pociąg.
Na Wschodni dojeżdżam dość sprawnie, w pociągu czekają już 3 osoby, Lukasz wsiada na Centralnym. Do Krakowa podróż całkiem przyjemna, bez zbędnego stania w polu etc. Do pociągu do Makowa mamy 1.5h wiec idziemy coś zjeść, kupić w Lidlu. Wysiadka w Makowie i jazda do Zawoi to porażka :) 8 km przed miejscem docelowym zaczyna padać spory deszcz - zatrzymujemy się pod wielkim parasolem, gdzie czekamy 1h, w międzyczasie burza z piorunami i gradem.

Po dojechaniu do schroniska szybko zajęliśmy łózka, trochę się wypakowaliśmy i oczywiście na trasę, godzina 17, wiec 3 godzinki można jeszcze pokręcić :)
Na trasę wyruszamy z kolega z forum - Przeorem, naszym celem okazał się pobliski szczyt Jałowiec, który położony był ok 400-500 m nad naszym schroniskiem.
Od razu od samego startu problemy, konkretnie problem ze znalezieniem szlaku, który oznaczony był beznadziejnie, niczym trasy Mazovii :)
Na początku szlak dość lajtowy, wszystko podjedzone, szlak rowerowy był banalny - bardzo szeroki szuter, zero techniki, aczkolwiek widoki bardzo fajne, udało się nawet spotkać 2 przebiegające jelenie :) Po pewnym czasie ze szlaku rowerowego zjechaliśmy na pieszy niebieski, co zaowocowało diametralna zmiana podłoża i nachylenia, sporo podprowadzania po luźnych kamieniach, średnie nachylenie >15%, ogólnie dość ciężko, na szczęście niebieski nie był bardzo długi, połączył się z kawałkiem żółtego, którym dojechaliśmy na sam szczyt skąd mogliśmy podziwiać nieziemski widok, oczywiście nie obyło się bez zdjęć :)


Chwila odpoczynku i teoretycznie najciekawsza cześć dzisiejszej trasy, czyli zjazd. Nie ukrywam, ze moja technika nie jest zbyt dobra (jest wręcz chujowa, albo po prostu jej nie ma), wiec jazda w dol po luźnych kamieniach i innych atrakcjach nie jest tym na co czekałem z utęsknieniem.
W związku z powyższym musiałem zaliczyć 'powitalną' glebę...
Chwila jazdy w dol, przednie kolo jakoś tak odbiło mi się od kamienia i następnie jazda wężykiem, by całość została zwieńczona pięknym lotem przez kierownice - na szczęście nic się nie stało, otworzyłem tylko stara ranę, kilka zarysowań, ale poza tym całkiem ok :) Na sam dol do schroniska już bardziej asekuracyjnie obyło się bez testów pola grawitacyjnego.

29.06.2012

Piątek, 29 czerwca 2012 | dodano:29.06.2012 Kategoria 40-59km, Lajt
Km:52.00 Km teren:20.00 Czas:02:20km/h:22.29
Pr. maks.:41.00Temperatura:24.0 HRmax:182( 88%)HRavg(%)
Kalorie: 1373kcalPodjazdy:150mRower:Merida 96

Objazd Mazovii 12h - 17.06.2012

Niedziela, 17 czerwca 2012 | dodano:18.06.2012 Kategoria 40-59km, Trening
Km:54.00 Km teren:25.00 Czas:02:47km/h:19.40
Pr. maks.:43.50Temperatura:27.0 HRmax:127( 61%)HRavg178( 86%)
Kalorie: 1519kcalPodjazdy:101mRower:Merida 96
I znów ten niedobry człowiek mnie wyciągnął, tym razem jednak się nie dałem i od razu zaznaczyłem, że dziś ja robię rozjazd, pełen lajt i nie ma mowy o dystansie 100+. Jak powiedziałem tak zrobiliśmy z tym że Sławek zrobił wcześniej rundkę po Kabatach, ale mniejsza... ;)
Ustawka pod rurą punkt 15, miała przyjechać jeszcze koleżanka z forum, ale po 15 minutach oczekiwania nie zjawiła się, więc pojechaliśmy bez niej. Tak jak na początku napisałem - pełen lajt (wystarczy spojrzeć na HR AVG ;D), przez lasek młociński posilając się w międzyczasie w pobliskim sklepie dotoczyliśmy się na miejsce startu Mazovii 12h w której Sławek miał zamiar wystartować.
Ogólnie początek trasy wyglądał ok - dość szeroka, szutrowa droga, później kawałek asfaltu... i to tyle ciekawej trasy, dalsze (na oko)4 km to gonitwa po polach, biorąc pod uwagę, że może być 30 stopni to jakoś nie wyobrażam sobie jazdy przez 12h w takich warunkach:

Na dodatek dość dziurawo, miejscami dość spore kałuże, które trzeba omijać, ogólnie MASAKRA.
Dalej wjazd w krzaki... wąsko, momentami boleśnie, bo krzaki rozciągają się na całą szerokość drogi no i oczywiście mokro, do tego trochę piachu, co w połączeniu z błotem nie wróży długiej kariery hamulcom, ani klockom. Co do tych drugich to może i nie ma większych obaw, bo największy zjazd ma jakieś 2-3 metry przewyższenia, więc pewnie bez hamulców też dałoby się tę trasę przejechać.
Na fotce poniżej w porównaniu z tym co było w niektórych momentach to krzaków, ani niczego praktycznie nie ma ;)

Po wjeździe na wał znów kawałek po polach a dalej gonitwy wzdłuż Wisły, gdzie poziom błota i kałuż osiągnął apogeum:




Może na fotkach trochę tego nie widać, ale gwarantuję, że jazda przez 12h w takich warunkach to samobójstwo ;)
Szutrami, asfaltami i laskiem młocińskim wróciliśmy spokojnym tempem na miejsce startu i do domu, w każdym razie Sławek stwierdził, że raczej nie wystartuje i nic w tym dziwnego. Jeżeli jeszcze w tym tygodniu popada to życzę powodzenia wszystkim śmiałkom ;)

WKK - 06.06.2012

Środa, 6 czerwca 2012 | dodano:06.06.2012 Kategoria 40-59km, Trening
Km:57.00 Km teren:7.00 Czas:02:35km/h:22.06
Pr. maks.:59.00Temperatura:18.0 HRmax:184( 89%)HRavg147( 71%)
Kalorie: 1859kcalPodjazdy:296mRower:Merida 96
Tydzień temu niestety na WKK nie zdążyłem - spóźniłem się 10 minut no i wszyscy zdążyli już pojechać, tym razem udało się wyjść z domu nieco wcześniej i zdążyć :)
Standardowo róg Sikorskiego i Sobieskiego, punktualnie 17.30 z Piotrkiem pojechaliśmy na miejsce spotkania, czyli metro Kabaty, gdzie czekały zaledwie 4 osoby. Chwilę poczekaliśmy, przyjechał Błażej z całą ekipą młodzików, przyjechał Mariusz i Łasica, ogólnie tym razem dużo ludzi, bo aż 21 osobników.
Szybki wpis na listę obecności i jazda - program na dziś nie był specjalnie oryginalny, bo zakładał zjazdy, podjazdy i jazdę po torze dirtowym, czyli hopki, profilowane zakręty i inne takie tam :)
Na początek trasa łatwiejsza rozpoczynająca się dość łagodnego (ok 8%)podjazdu, następnie zjazd w trawie, później płasko dookoła całej górki, na górkę dość stromym podjazdem i z górki przez hopki i bandy prosto w dół do miejsca startu :)
Trasa trudniejsza zakładała na początku stromy podjazd, później stromy zjazd (ew. do wyboru prostszy, mniej stromy), dookoła górki i dalej tak jak w łatwiejszym wariancie na górę i po hopkach w dół.
Zrobiliśmy chyba 4 takie przejazdy, ja pojechałem chyba 2x łatwą trasę i 2x trudniejszą, oczywiście nie bez przygód, jednak tym razem to nie ja byłem sprawcą zamieszania :) Na ostrym podjeździe kolega najwyraźniej dość gwałtownie zmieniał przełożenie, pocisnął w korby no i zerwał łańcuch. Oczywiście nie miał ani spinki, ani skuwacza, ani nic, więc trzeba było pomóc.
Na koniec zrobiliśmy sobie dość lajtową rundkę w lasku Kabackim i pojechaliśmy do domu. Po drodze nie mogłem sobie odmówić zjazdu przy Agrykoli :)
Wracając na Radzymińskiej złapałem 'taryfę' w postaci autobusu linii 512, który wbrew przepisom jechał >60 kmph, w każdym razie gdyby nie zabrakło przełożenia (44 x 11) to wykręciłbym więcej a tak pojechałem tylko 59 kmph :)

Kabaty - 05.06.2012

Wtorek, 5 czerwca 2012 | dodano:05.06.2012 Kategoria Trening, 40-59km
Km:58.00 Km teren:9.00 Czas:02:28km/h:23.51
Pr. maks.:42.50Temperatura:17.0 HRmax:152( 74%)HRavg183( 89%)
Kalorie: 1814kcalPodjazdy:186mRower:Merida 96
Oj dawno nie kręciłem, to ze względu na przeziębienie, które jakoś tak mnie dopadło a że PB w Wyszkowie w najbliższą niedzielę to nie chciałem się rozłożyć do końca, z resztą pogoda taka, że dorobić się nie trudno ;)
W każdym razie dziś pogoda nie była lepsza, ale skoro już czuję się dobrze to wypadałoby coś pokręcić :)
No i tak wyszło dziś 58 km, w sumie większość po asfalcie, bo do Lasku Kabackiego jednak kawałek jest, w każdym razie jechało się świetnie, noga bardzo ładnie podawała, na prawdę było bardzo przyjemnie. Przed dojazdem na Kabaty zjechałem sobie moim ulubionym zjazdem przy Agrykoli - tu ciekawostka: z nieznanych przyczyn na środku zjazdu, tuż za pierwszą agrafką pojawiła się ławeczka i zrobiło się dość wąsko, wracając pojechałem zrobić 2 kolejne zjazdy i siedziało tam dwóch młodzieńców z napojami wyskokowymi, nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie fakt, że zrobiło się jeszcze mniej miejsca no i było bardzo blisko.
Na Kabatach również moc wrażeń - kilka fajnych, szybkich singli, podjazdy, zjazdy i inne atrakcje, które można sobie wyobrazić :)

30.05.2012

Środa, 30 maja 2012 | dodano:02.06.2012 Kategoria 40-59km, Trening
Km:51.00 Km teren:5.00 Czas:02:07km/h:24.09
Pr. maks.:49.00Temperatura:17.0 HRmax:181( 88%)HRavg145( 70%)
Kalorie: 1472kcalPodjazdy:156mRower:Merida 96

PolandBike, Długosiodło - 20.05.2012

Niedziela, 20 maja 2012 | dodano:20.05.2012 Kategoria 40-59km, Race Day
Km:58.00 Km teren:50.00 Czas:02:23km/h:24.34
Pr. maks.:0.00Temperatura:26.0 HRmax:190( 92%)HRavg174( 84%)
Kalorie: 2175kcalPodjazdy:200mRower:Merida 96
Długosiodło, pierwsze co przychodzi na myśl to 'gdzie do cholery to jest', szybkie odpytanie google maps i już wiadomo - Długosiodło to kompletne zadupie, fakt ten sprawia, że dojazd tam transportem publicznym jest praktycznie niemożliwy, na szczęście forum PolandBike przyszło mi z pomocą napisałem temat, kilka osób odpisało, zadzwoniłem do Piotrka, no i jesteśmy umówieni, co prawda trzeba dojechać na Kabaty, ale metro kursuje normalnie, więc to nie problem.
W piątek, na ostatnią chwilę, bo w godzinach wieczornych kurier przywiózł mi żele energetyczne - na szczęście przed maratonem a nie po nim, w sobotę krótka rozgrzewka, pakowanie i wcześniejsze pójście spać.
Od samego rana (już w niedzielę) genialna pogoda, co prawda mogłoby być pochmurnie, aczkolwiek 26 stopni to dobra temperatura na ściganie, jedyne co mogło przeszkadzać to wiatr, jak zwykle wiał tylko w twarz, w plecy w ogóle :)
W każdym razie dojechałem metrem na Kabaty, gdzie czekał już Piotrek, jak się okazało miały jechać z nami jeszcze 2 koleżanki, no ale wybrały Noc Muzeów, no i pojechaliśmy sami.
W dobrym towarzystwie i z dobrymi humorami dojechaliśmy do Długosiodła dość wcześnie, bo prawie 2 godziny przed startem, chwilę posiedzieliśmy, poskręcaliśmy rowery, krótka rozgrzewka - sprawdzenie początku trasy i w sektory.
Przy okazji zaciął się pulsometr, więc co, więc przydałaby się ponowna synchronizacja, nie mając instrukcji pod ręką przycisnąłem 4 guziki na raz - błąd! Wszystko się zresetowało i trzeba było ustawiać, aczkolwiek cel został osiągnięty, pulsometr się dobrze zsynchronizował.
W sektorach jeszcze chwila oczekiwania na młodych zawodników z dystansu Fan i start.
Od samego startu bardzo mocne tempo, po 18 minutach na liczniku miałem ponad 10 km, 30 minut od startu z ciekawości sprawdziłem średni puls (że niby test Friela), wyszło 182 - sporo, bo w teście z marca miałem 178, widać postęp jest.

Na odcinku od 12 do 14 km zapowiadany był singiel, więc standardowo chciałem wyprzedzić jak najwięcej ludzi, żeby było mniej blokowania i mniejsza strata. Niestety rzeczony singiel okazał się doubletrackiem, więc mój plan kompletnie nie wypalił, do tego byłem mocno zmęczony gonitwą. Ogólnie trasa dość piaszczysta, chociaż było również sporo asfaltów. W zasadzie było płasko, więc nie ma czego specjalnie opisywać, starałem się jechać, aczkolwiek z braku sił szło średnio, podłączyłem się do grupki z kilkoma zawodnikami i z nimi jechałem z 10 km, na ok 40 km bardzo fajna sekcja podjazdów, gdzie najbardziej stromy miał 11% nachylenia a i tak większość tam prowadziła - na szczęście jakoś tak dziwnie mam, że pod koniec mam zapas siły, więc ową grupkę powyprzedzałem i dalej jechałem sam, by dosłownie 2-3 km przed metą podłączyć się jeszcze do 2 zawodników, z którymi przejechałem metę.

Natomiast ciekawe zdarzenie miało miejsce 6-7 km przed metą, mianowicie jechałem jakieś 20-30 m za grupą 2 zawodników, którzy na rozwidleniu skręcili w lewo mimo, że oznakowanie w tym miejscu było bardzo wyraźne (ja zauważyłem :D), krzyknąłem za nimi i zauważyli, aczkolwiek stracili sporo czasu na tyle, że finiszowali za mną, a później na forum płacz, że oznakowanie kiepskie ;F
A po finiszu prawie od razu z Piotrkiem zawinęliśmy się do domu.

A na koniec wpisu bardzo fajny kawałek, który miałem okazję usłyszeć i zapamiętać tytuł w korku pod Warszawą (kawałek z tych, który każdy zna a nikt nie kojarzy tytułu):

Mazovia - Legionowo - 13.05.2012

Niedziela, 13 maja 2012 | dodano:13.05.2012 Kategoria 40-59km, Race Day
Km:55.00 Km teren:52.00 Czas:02:19km/h:23.74
Pr. maks.:0.00Temperatura:11.0 HRmax:189( 92%)HRavg170( 82%)
Kalorie: 2069kcalPodjazdy:170mRower:Merida 96
Przygotowania do startu już od kilku dni - ładowanie węglowodanami, wczorajsza rozgrzewka, przygotowanie sprzętu, który jak się okazało przygotowany był idealnie :)
Od rada pogoda bardzo dobra na ściganie - ok 10-11 stopni, pochmurnie, ale bez opadów, bezwietrznie, chociaż myślałem, że pojadę w krótkich spodenkach, ale było fajnie :)
Z Piotrkiem umówiliśmy się przy Żabie, dojechaliśmy na PKP Warszawa Praga i po kilku chwilach jechaliśmy KM-ką w kierunku Legionowa. Wysiedliśmy w miejscu przeznaczenia i kierując się za innymi rowerzystami dojechaliśmy do miasteczka Mazovii, gdzie od razu wpadliśmy na Łukasza - biedny chłopak stał w kilometrowej kolejce, żeby zapisać się na start :)
Ogólnie przed startem zdążyliśmy jeszcze pójść do wozu technicznego Łukasza, gdzie zostawiliśmy zbędny sprzęt, przy okazji pożyczyłem komin do korby i szybko na start.
Na starcie trochę późno się ustawiłem, bo nawet nie zmieściłem się do sektora :)
Po starcie 4 sektorów przyszedł czas na nas, od razu po wystartowaniu wyszedł mój pierwszy błąd - nie wrzuciłem z przodu łańcucha na blat i przy zmianie łańcuch spadł na zewnątrz, na szczęście zrzuciłem przerzutkę na środkową zębatkę, zakręciłem, wrzuciłem z powrotem na blat i było ok. Start standardowy - jazda > 40kmph po asfalcie, choć w tym wypadku asfaltu było mało, bo raptem kilometr, dalej dość szeroko, jednak dziurawo, szutrowo i szybko.
Po bardzo szybkich 6 km przyszedł czas na zwolnienie, zwężenie drogi okazało się niestety omijaniem nieprzytomnego zawodnika (podobno problemy z sercem, na szczęście kolega obudził się w szpitalu). Po kilku kolejnych kilometrach przyszedł czas na pierwsze podjazdy i zjazdy, mimo że nie było bardzo stromo (15% może było) to niektórzy schodzili i prowadzili, jednak na podjazdach dzięki nowemu napędowi, który tym razem nie przeskakiwał mogłem mocniej depnąć :)
Dalej w sumie nic specjalnego się nie działo, na piaszczystym niepodjeżdżalnym, piaszczystym podjeździe dwukrotnie wyprzedziłem kilku zawodników, oprócz tego kilka interwałowych podjazdów, kilka nawet przyzwoitych singielków, szczególnie przy końcu trasy. Ogólnie tym razem na trasie było sporo blokowania, kilka razy jechałem w grupie, jednak straciłem przez to sporo czasu.
Na drugim bufecie dorwałem żel z zamiarem wciągnięcia go jakieś 15 km przed metą i przez ostatnie 10 km mocniejszego depnięcia. Mój plan został pokrzyżowany przez organizatorów, trochę przykro mi było jak po przejechaniu mocnych 3 km zobaczyłem tabliczkę '1 Km do mety' no kuźwa, miało być 60 km a jest 55, jak dla mnie porażka. Sam finisz niestety samotny, 600 m przed metą jakiś ktoś krzyczał o pozostałym dystansie, no to co? No to ciśniem! Dojechałem do grupki 2 zawodników, to myślałem, że chociaż powalczą, a tu dupa, nie chcieli się ścigać na finiszu, a szkoda, bo taka bezpośrednia rywalizacja, czy to wygrana, czy nie jest na prawdę bardzo przyjemna :)
Po finiszu oczywiście chwila pogawędki, makraonik, izotoniczek, owocki i ciasto.
W każdym razie jestem dziś z siebie zadowolony, co prawda nie pojechałem na 100%, ale udało się awansować do 3. sektora, więc w Toruniu będzie tylko lepiej!

28.04.2012

Sobota, 28 kwietnia 2012 | dodano:28.04.2012 Kategoria 40-59km, Trening
Km:42.50 Km teren:9.00 Czas:01:40km/h:25.50
Pr. maks.:42.00Temperatura:26.0 HRmax:179( 87%)HRavg154( 75%)
Kalorie: 1320kcalPodjazdy:146mRower:Merida 96
Dziś szybka rundka - najpierw do Bielańskiego na 2 mocne pętle, później spokojniej trochę po mieście.

Masa Krytyczna - 27.04.2012

Piątek, 27 kwietnia 2012 | dodano:28.04.2012 Kategoria 40-59km, Lajt
Km:42.13 Km teren:0.00 Czas:03:17km/h:12.83
Pr. maks.:52.00Temperatura:25.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy: 99mRower:Merida 96