- Kategorie bloga:
- >100km.14
- 0-19km.23
- 20-39km.95
- 40-59km.96
- 60-79km.34
- 80-99km.20
- Inne.17
- Lajt.20
- Race Day.16
- Transportowo.13
- Trenażer.48
- Trening.154
- Wycieczka.12
Lajtowo-wycieczkowo :)
Sobota, 30 kwietnia 2011 | dodano:30.04.2011 Kategoria 20-39km, Wycieczka
Km: | 35.83 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:43 | km/h: | 13.19 |
Pr. maks.: | 46.74 | Temperatura: | 19.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Staszów-Kielce 26.04.2011
Wtorek, 26 kwietnia 2011 | dodano:26.04.2011 Kategoria 60-79km, Inne
Km: | 66.18 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:43 | km/h: | 24.36 |
Pr. maks.: | 54.36 | Temperatura: | 16.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1616kcal | Podjazdy: | 400m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Wyjazd o 8:15 na pociąg do WWy o 11:20, 13st. wiatr 15kmph północno-zachodni.
Całkiem przyjemna jazda, miejscami wiatr prosto w plecy, tak, że niektóre podjazdy można było brać 40km/h, droga całkiem dobra, chociaż przed Kielcami znak sygnalizujący poprzeczne nierówności drogi na odcinku 10km, faktycznie było mocno dziurawo, do tego w Daleszycach znak-zmyłka, według którego miałby istnieć jakiś dziwny objazd do Kielc, gdzie po krótkiej konsultacji z nawigacją postanowiłem olać objazd widmo i przejechałem normalną drogą.
A w Kielcach szybko na dworzec, po bilet i na peron, gdzie do pociągu czekało strasznie dużo ludzi, pociąg podjechał, pobiegłem z rowerem nasam koniec składu do wagonu rowerowego, który okazał się pusty, wszyscy narzekają na kolej a tu proszę, puste wagony, planowo wszystko jeździ, pierwsza klasa! :)
I później jeszcze 6km z rozwalonego dworca wschodniego do domu.
(Ociesęki 329m n.p.m. najwyższy punkt dzisiejszego przejazdu)
Całkiem przyjemna jazda, miejscami wiatr prosto w plecy, tak, że niektóre podjazdy można było brać 40km/h, droga całkiem dobra, chociaż przed Kielcami znak sygnalizujący poprzeczne nierówności drogi na odcinku 10km, faktycznie było mocno dziurawo, do tego w Daleszycach znak-zmyłka, według którego miałby istnieć jakiś dziwny objazd do Kielc, gdzie po krótkiej konsultacji z nawigacją postanowiłem olać objazd widmo i przejechałem normalną drogą.
A w Kielcach szybko na dworzec, po bilet i na peron, gdzie do pociągu czekało strasznie dużo ludzi, pociąg podjechał, pobiegłem z rowerem nasam koniec składu do wagonu rowerowego, który okazał się pusty, wszyscy narzekają na kolej a tu proszę, puste wagony, planowo wszystko jeździ, pierwsza klasa! :)
I później jeszcze 6km z rozwalonego dworca wschodniego do domu.
(Ociesęki 329m n.p.m. najwyższy punkt dzisiejszego przejazdu)
Świętokrzyskie 25.04.2011
Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 | dodano:25.04.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km: | 60.22 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 02:37 | km/h: | 23.01 |
Pr. maks.: | 52.69 | Temperatura: | 19.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Dziś już nie analizowałem mapek, bo i tak pewnie nic bym nie zapamiętał, pojechałem wg. starego i sprawdzonego sposobu 'na pałę', co później okazało się całkiem dobrym rozwiązaniem.
Najpierw udałem się na zjazd, który wczoraj zaliczyłem podwójnie, zjechałem i pojechałem dalej, najpierw nieco asfaltu, później znalazłem teren, którym jechałem dość długo. W terenie po wczorajszych i przedwczorajszych opadach było dość sporo błota i wilgotnego piachu, jednak jak zwykle, tam, gdzie jest dużo błota jest duzo zabawy :)
Pojeździłem trochę w nieznanym terenie, póxniej wjechałem na asfalt, przejechałem na drugą stronę Staszowa, w teren, w któreym jeździłem poprzednio, tam akurat było znacznie mniej błota, znacznie więcej piachu, do tego kilka uroczych zjazdów po trawie :)
Dalej nudnym asfaltem i prosto do Staszowa, dokręcić do 60km przez teren ogródków działkowych, tam raptem z kilometr w terenie i dalej trochę naokoło przez rynek do domu.
Najpierw udałem się na zjazd, który wczoraj zaliczyłem podwójnie, zjechałem i pojechałem dalej, najpierw nieco asfaltu, później znalazłem teren, którym jechałem dość długo. W terenie po wczorajszych i przedwczorajszych opadach było dość sporo błota i wilgotnego piachu, jednak jak zwykle, tam, gdzie jest dużo błota jest duzo zabawy :)
Pojeździłem trochę w nieznanym terenie, póxniej wjechałem na asfalt, przejechałem na drugą stronę Staszowa, w teren, w któreym jeździłem poprzednio, tam akurat było znacznie mniej błota, znacznie więcej piachu, do tego kilka uroczych zjazdów po trawie :)
Dalej nudnym asfaltem i prosto do Staszowa, dokręcić do 60km przez teren ogródków działkowych, tam raptem z kilometr w terenie i dalej trochę naokoło przez rynek do domu.
Świętokrzyskie 23.04.2011
Sobota, 23 kwietnia 2011 | dodano:23.04.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km: | 67.33 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:55 | km/h: | 23.08 |
Pr. maks.: | 48.86 | Temperatura: | 24.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1800kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Na rower dopiero po obiedzie, czas na test w terenei nowego izotonika (Activlab hot), ktory w smaku okazal sie kiepski, ale przynajmniej dobrze sie rozpuszcza w wodzie.
Wczesniej znalazlem chwile na przeanalizowanie map i lokalnych szlakow, jednak wczesniej zgrana na telefon mapa ma 30 lat i jest mocno nieaktualna :(
Wiekszosc po asfalcie, tam gdzie znalazlem troche terenu to sie nim przejechalem, ogolnie dosc przyjemnie sie jechalo, cieplo, praktycznie brak wiatru i duzo slonca.
Po ok. 40km znalazlem dosc fajny zjazd w terenie, jednak dosc mocno sie zdziwilem, kiedy zjezdzajac 40-45kmph wjechalem w dosc gleboki piach i zaczalem jechac bokiem - ogolnie dosc nieciekawe, jednak jakos udalo sie nie przewrocic, oczywiscie wrocilem na gore i zjechalem jeszcze raz :)
No i jestem zadowolony, bo kolano mnie juz nie boli, nawet po 60km, lekko je czuc, ale pewnie jak zwykle samo przejdzie :P
Wczesniej znalazlem chwile na przeanalizowanie map i lokalnych szlakow, jednak wczesniej zgrana na telefon mapa ma 30 lat i jest mocno nieaktualna :(
Wiekszosc po asfalcie, tam gdzie znalazlem troche terenu to sie nim przejechalem, ogolnie dosc przyjemnie sie jechalo, cieplo, praktycznie brak wiatru i duzo slonca.
Po ok. 40km znalazlem dosc fajny zjazd w terenie, jednak dosc mocno sie zdziwilem, kiedy zjezdzajac 40-45kmph wjechalem w dosc gleboki piach i zaczalem jechac bokiem - ogolnie dosc nieciekawe, jednak jakos udalo sie nie przewrocic, oczywiscie wrocilem na gore i zjechalem jeszcze raz :)
No i jestem zadowolony, bo kolano mnie juz nie boli, nawet po 60km, lekko je czuc, ale pewnie jak zwykle samo przejdzie :P
Kielce - Staszów 22.04.2011
Piątek, 22 kwietnia 2011 | dodano:23.04.2011 Kategoria 60-79km, Inne
Km: | 67.44 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:41 | km/h: | 25.13 |
Pr. maks.: | 50.70 | Temperatura: | 23.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1800kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Najpierw na dowrzec wschodni, który jest w całkowitym remoncie i ciężko cokolwiek znaleźć, dalej przejazd do Kielc w przedziale rowerowym, gdzie rowery można powiesić sobie na uchwytach a w normalnym przedziale obok jest szybka, coby można było spojrzeć na rowery.
Dalej z Kielc, przez Daleszyce i Raków do Staszowa. Między Rakowem a Staszowem wylany nowiutki asfalt, jednak wcześniej znaki ostrzegające o 'nierównościach terentu na odcinku 130km' :)
Przy okazji jak zwykle czegoś zapomniałem - słuchawek do telefonu, przez co musiałem w Kielcach trzymać w łapie, żeby widzieć trasę i nie wziąłem dowodu osobistego - nie miałem żadnej zniżki na przejazd, ani ważnej legitymacji studenckiej, ani legitymacji kolejowej, przejazd mnie wyniósł 41 + 9.10 PLN za rower :(
Dalej z Kielc, przez Daleszyce i Raków do Staszowa. Między Rakowem a Staszowem wylany nowiutki asfalt, jednak wcześniej znaki ostrzegające o 'nierównościach terentu na odcinku 130km' :)
Przy okazji jak zwykle czegoś zapomniałem - słuchawek do telefonu, przez co musiałem w Kielcach trzymać w łapie, żeby widzieć trasę i nie wziąłem dowodu osobistego - nie miałem żadnej zniżki na przejazd, ani ważnej legitymacji studenckiej, ani legitymacji kolejowej, przejazd mnie wyniósł 41 + 9.10 PLN za rower :(
Gleba w błoto i rozwalone Cranki :[
Niedziela, 10 kwietnia 2011 | dodano:10.04.2011 Kategoria >100km, Trening
Km: | 107.36 | Km teren: | 70.00 | Czas: | 06:05 | km/h: | 17.65 |
Pr. maks.: | 47.15 | Temperatura: | 7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Umówiliśmy się z Arturem tam gdzie zwykle jadąc do Kampinosu, czyli metro młociny o 12.30. Pogoda z rana co prawda nie była najlepsza i nawet jadąc do metra lekko kropiło, do tego wiatr ok 35kmph z północy, ale nie było źle a nawet było dość przyjemnie. Wychodząc z domu w pościechu zapomniałem dość istonej rzeczy - jedzenia, co później okazało się dość istotnym czynnikiem spowalniającym.
W sumie najpierw troszkę asfaltu, po czym wskoczyliśmy w teren, gdzie jak głosiły tabliczki: "UWAGA! Teren okresowo podtopiony. Przejście utrudnione" i faktycznie, momentami bardzo dużo błota, część przejechaliśmy, część przeszliśmy, oczywiście widząc ostatnią błotnistą kałużę postanowiłem ją przejechać - toszkę za późno przeniosłem środek ciężkości do tyłu i jakby to powiedzieć ... wbiłem się w mały błotnisty podjazd, po czym poleciałem na bok, na szczęście nie cały, bo zdążyłem się wypiąć i podeprzeć ręką, ale cały but, jego zawartość, kawałek nogawki i rękawiczka, wszystko mokre i brudne. W międzyczasie się przejaśniło i nawet słońce wyłoniło się zza chmur, przez co jechało się na prawdę przyjemnie. Dalej dużo terenu, mało asfaltu, po czym dojechaliśmy do chyba znanej wszystkim okolicznym rowerzystom, którą lubią bojkowotać w okresie letnim - budki w Roztoce, gdzie oprócz nas zatrzymał się jakiś kolega na 29'rze. Kupiłem batona, zjadłem, chwilkę odpoczeliśmy i dalej w drogę. Kilka większych podjazdów, kilka mniejszych, trochę zjazdów, trochę piacho, jednym słowem teren. Kawałek dalej znów trafiliśmy na błotnisty odcinek, gdzie minęliśmy się z kolegą na 29"rze :)
Jako, że miałem już dość mało energii i byłem nieco głodny zajechaliśmy do wiejskiego sklepiku, w którym kupiliśmy kolejny posiłem złożony w większości z cukrów, który niezwłocznie skonsumowaliśmy. Posileni ruszyliśmy w dalszą drogę, ku wydmom, po których jechało się super, singletrack, szybkie zakręty, zjazdy, czyli kwintesencja MTB. Niedługo potem zatrzymaliśmy się na chwilkę, aby zsynchronizować się z GPSem, który dzielnie nas prowadził. Artur ruszył dalej, ja za nim, lecz o dziwo nie mogłem trafić blokiem w pedał, po dziesiątkach prób, spojrzałem na pedał, po czym okazało się, że w moim ubijaku pękła sprężyna:
Cudnie ... do domu 30km, z czego połowa w terenie, z ubijaków raczej marna platforma, no ale trzeba jechać. Kręcac jedną nogą i podpierając się drugą, jakoś jechałem dalej, chociaż trzeba przyznać, że przyzwyczajenie do ciągnięcia pedału do góry było dość mocne i noga z mikroskopijnej platformy-ubijaka sama szła do góry, po czym lądowała z powrotem na pedale.
W sumie dalej żadnych niespodzianek nie było, na szczęście teren był lekki, nie było za dużo szybkich odcinków, ani podjazdów, więc jakoś dało się jechać, jedynie znów jeden błotnisty odcinek, ale jakoś udało się go przekroczyć, po czym za chwilkę wjechaliśmy na asfalt i po nim wróciliśmy do domu :)
BTW: Miałem odpalonego SprotyPal'a, jednak jechaliśmy dość wolno (z mojej winy) i bateria się wyczerpała, wydaje mi się, że w momencie wyłączania telefonu sportypal troszkę się wykrzaczył, zresztą sami to zobaczcie: http://www.sportypal.com/Workouts/Details/1047593 raczej nie jechałem 41000km/h i nie dojechałem w okolice Krakowa :P
Przy okazji przetestowałem nowe opony w terenie i tak:
IRC Mythos XC II 2.1 zwijany (Przedni):
+ Bardzo małe opory toczenia
+ Szybkie czyszczenie z błota
+ Niska cena
+/- Miękka mieszanka - ciężko na asfalcie zablokować przednie koło, lecz pewnie szybko się zużyje.
+/- Wysoki bieżnik - w suchym terenie sprawuje się super, na piachu przyzwoicie, za to w błocie ma potężne opory
- Stosunkowo wysoka waga : 551g
- Nie buczy tak fajnie na asfalcie, nawet przy 40kmph :(
Kenda Karma 2.0 zwijana (Tył):
+ Małe opory toczenia
+ Przyzwoita waga : 509g (Dostałem chyba najcięży egzemplarz :f)
+ Niska cena
+ Dość szybkie czyszczenie z błota
+ Twarda mieszanka, pewnie wolno się zużyje, do tego z tyłu czasem warto mieć możliwość zblokowania koła
- Tragedia w piachu, kompletny brak przyczepności
- Też nie buczy :[
Całkiem sensowny komplet opon w bardzo przyzwoitej cenie :)
W sumie najpierw troszkę asfaltu, po czym wskoczyliśmy w teren, gdzie jak głosiły tabliczki: "UWAGA! Teren okresowo podtopiony. Przejście utrudnione" i faktycznie, momentami bardzo dużo błota, część przejechaliśmy, część przeszliśmy, oczywiście widząc ostatnią błotnistą kałużę postanowiłem ją przejechać - toszkę za późno przeniosłem środek ciężkości do tyłu i jakby to powiedzieć ... wbiłem się w mały błotnisty podjazd, po czym poleciałem na bok, na szczęście nie cały, bo zdążyłem się wypiąć i podeprzeć ręką, ale cały but, jego zawartość, kawałek nogawki i rękawiczka, wszystko mokre i brudne. W międzyczasie się przejaśniło i nawet słońce wyłoniło się zza chmur, przez co jechało się na prawdę przyjemnie. Dalej dużo terenu, mało asfaltu, po czym dojechaliśmy do chyba znanej wszystkim okolicznym rowerzystom, którą lubią bojkowotać w okresie letnim - budki w Roztoce, gdzie oprócz nas zatrzymał się jakiś kolega na 29'rze. Kupiłem batona, zjadłem, chwilkę odpoczeliśmy i dalej w drogę. Kilka większych podjazdów, kilka mniejszych, trochę zjazdów, trochę piacho, jednym słowem teren. Kawałek dalej znów trafiliśmy na błotnisty odcinek, gdzie minęliśmy się z kolegą na 29"rze :)
Jako, że miałem już dość mało energii i byłem nieco głodny zajechaliśmy do wiejskiego sklepiku, w którym kupiliśmy kolejny posiłem złożony w większości z cukrów, który niezwłocznie skonsumowaliśmy. Posileni ruszyliśmy w dalszą drogę, ku wydmom, po których jechało się super, singletrack, szybkie zakręty, zjazdy, czyli kwintesencja MTB. Niedługo potem zatrzymaliśmy się na chwilkę, aby zsynchronizować się z GPSem, który dzielnie nas prowadził. Artur ruszył dalej, ja za nim, lecz o dziwo nie mogłem trafić blokiem w pedał, po dziesiątkach prób, spojrzałem na pedał, po czym okazało się, że w moim ubijaku pękła sprężyna:
Cudnie ... do domu 30km, z czego połowa w terenie, z ubijaków raczej marna platforma, no ale trzeba jechać. Kręcac jedną nogą i podpierając się drugą, jakoś jechałem dalej, chociaż trzeba przyznać, że przyzwyczajenie do ciągnięcia pedału do góry było dość mocne i noga z mikroskopijnej platformy-ubijaka sama szła do góry, po czym lądowała z powrotem na pedale.
W sumie dalej żadnych niespodzianek nie było, na szczęście teren był lekki, nie było za dużo szybkich odcinków, ani podjazdów, więc jakoś dało się jechać, jedynie znów jeden błotnisty odcinek, ale jakoś udało się go przekroczyć, po czym za chwilkę wjechaliśmy na asfalt i po nim wróciliśmy do domu :)
BTW: Miałem odpalonego SprotyPal'a, jednak jechaliśmy dość wolno (z mojej winy) i bateria się wyczerpała, wydaje mi się, że w momencie wyłączania telefonu sportypal troszkę się wykrzaczył, zresztą sami to zobaczcie: http://www.sportypal.com/Workouts/Details/1047593 raczej nie jechałem 41000km/h i nie dojechałem w okolice Krakowa :P
Przy okazji przetestowałem nowe opony w terenie i tak:
IRC Mythos XC II 2.1 zwijany (Przedni):
+ Bardzo małe opory toczenia
+ Szybkie czyszczenie z błota
+ Niska cena
+/- Miękka mieszanka - ciężko na asfalcie zablokować przednie koło, lecz pewnie szybko się zużyje.
+/- Wysoki bieżnik - w suchym terenie sprawuje się super, na piachu przyzwoicie, za to w błocie ma potężne opory
- Stosunkowo wysoka waga : 551g
- Nie buczy tak fajnie na asfalcie, nawet przy 40kmph :(
Kenda Karma 2.0 zwijana (Tył):
+ Małe opory toczenia
+ Przyzwoita waga : 509g (Dostałem chyba najcięży egzemplarz :f)
+ Niska cena
+ Dość szybkie czyszczenie z błota
+ Twarda mieszanka, pewnie wolno się zużyje, do tego z tyłu czasem warto mieć możliwość zblokowania koła
- Tragedia w piachu, kompletny brak przyczepności
- Też nie buczy :[
Całkiem sensowny komplet opon w bardzo przyzwoitej cenie :)
Nowe opony = pierwsza gleba w sezonie :)
Czwartek, 7 kwietnia 2011 | dodano:07.04.2011 Kategoria 40-59km, Trening
Km: | 47.53 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 22.81 |
Pr. maks.: | 49.77 | Temperatura: | 16.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1303kcal | Podjazdy: | 222m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Od samego rana dużo chmur, mocny wiatr, ale mimo tego dość ciepło.
Założyłem nowe opony - na przód IRC Mythos XC II 2.1 a na tył Kenda Karma 2.0, obie w wersji zwijanej, do tego odchudzone dętki i maszyna stała się kilogram lżejsza niż na starych drutowanych CST 2.1 z najtańszymi detkami z decathlonu po 200g. Potrzeba przetestowania nowych gumek była ogromna, więc musiałem dziś wyjść pojeździć. Na rower znalazłem chwilkę dopiero po 14, lecz pogoda była całkiem niezła - momentami nawet słońce wychodziło.
Plan na dziś był prosty, zrobić jakieś 20km rozgrzewki i wskoczyć w teren, przy okazji sprawdzając opory opon na asfalcie, które okazały się na prawdę bardzo niskie. Momentami wiatr 40kmph prosto w twarz, ale cóż, trzeba jechać dalej. Niestety na ok 18km zaczął padać deszcz, więc postanowiłem nieco wrócić i ewentualnie pojeździć w terenie bliżej domu, jednak kilka chwil później deszcz rozpadał się bardziej i z racji tego, że byłem w krótkich spodenkach postanowiłem wrócić do domu. W sumie po asfalcie, miedzy samochodami jechało się całkiem przyjemnie. Wracając przez starówkę czuć jednak ogromną różnicę jeżeli chodzi o komfort, jednak szerokie kapcie nabite do 2.5 atm. to nie to co wąskie slicki nabite do 7 atm. :) No, w każdym razie wracają przez starówkę chyba troszkę za bardzo zaufałem oponom i przy okazji wchodzenia w zakręt uślizgnął mi się przedni Mythos, na szczęście mokry bruk złagodził upadek, do tego przy małej prędkości i na lewą stronę, tak, że sprzęt się chyba nawet nie zarysował, jedynie spadł łańcuch i wypadł licznik, czego nawet nie zauważyłem, aczkolwiek jakaś dobra kobieta mi go podała :) Szybko się pozbierałem i wróciłem do domu przez mostem Gdańskim.
Sądząc po tym, jak świetnie opony wybierały wszelką wodę z asfaltu (która finalnie lądowała na mnie), mam nadzieję, że w terenie będą trzymały świetnie ^^
Założyłem nowe opony - na przód IRC Mythos XC II 2.1 a na tył Kenda Karma 2.0, obie w wersji zwijanej, do tego odchudzone dętki i maszyna stała się kilogram lżejsza niż na starych drutowanych CST 2.1 z najtańszymi detkami z decathlonu po 200g. Potrzeba przetestowania nowych gumek była ogromna, więc musiałem dziś wyjść pojeździć. Na rower znalazłem chwilkę dopiero po 14, lecz pogoda była całkiem niezła - momentami nawet słońce wychodziło.
Plan na dziś był prosty, zrobić jakieś 20km rozgrzewki i wskoczyć w teren, przy okazji sprawdzając opory opon na asfalcie, które okazały się na prawdę bardzo niskie. Momentami wiatr 40kmph prosto w twarz, ale cóż, trzeba jechać dalej. Niestety na ok 18km zaczął padać deszcz, więc postanowiłem nieco wrócić i ewentualnie pojeździć w terenie bliżej domu, jednak kilka chwil później deszcz rozpadał się bardziej i z racji tego, że byłem w krótkich spodenkach postanowiłem wrócić do domu. W sumie po asfalcie, miedzy samochodami jechało się całkiem przyjemnie. Wracając przez starówkę czuć jednak ogromną różnicę jeżeli chodzi o komfort, jednak szerokie kapcie nabite do 2.5 atm. to nie to co wąskie slicki nabite do 7 atm. :) No, w każdym razie wracają przez starówkę chyba troszkę za bardzo zaufałem oponom i przy okazji wchodzenia w zakręt uślizgnął mi się przedni Mythos, na szczęście mokry bruk złagodził upadek, do tego przy małej prędkości i na lewą stronę, tak, że sprzęt się chyba nawet nie zarysował, jedynie spadł łańcuch i wypadł licznik, czego nawet nie zauważyłem, aczkolwiek jakaś dobra kobieta mi go podała :) Szybko się pozbierałem i wróciłem do domu przez mostem Gdańskim.
Sądząc po tym, jak świetnie opony wybierały wszelką wodę z asfaltu (która finalnie lądowała na mnie), mam nadzieję, że w terenie będą trzymały świetnie ^^
03.04.2011
Niedziela, 3 kwietnia 2011 | dodano:03.04.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km: | 73.35 | Km teren: | 48.00 | Czas: | 03:22 | km/h: | 21.79 |
Pr. maks.: | 56.35 | Temperatura: | 19.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 2022kcal | Podjazdy: | 225m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Wyjazd w teren oznacza zmianę opon ze slicków na terenówki a jedyne opony jakie mam to? ... 900-gramowe CST ... uhhhh ..... Przynajmniej odchudzone dętki mam :/
Standardowo jadąc do KPN ustawiliśmy się na stacji metra Młociny. Tym razem przyjechałem pierwszy, zapewne dzięki ciężarówce za którą jechałem >50kmph :)
Po chwili dołączył do mnie Piotrek a następnie ze stacji metra wyszedł Michał z Arturek, którzy przyjechali metrem :(
Chwilkę się ogarneliśmy i ruszyliśmy w poszukiwaniu wejścia do Kampinosu, trochę pojeździliśmy po asfalcie, jednak finalnie udało się wjechać do KPN.
Cóż, dzisiejsza pogoda była dobra, bardzo ciepło, chociaż wiatr wiał dość mocno. W lesie było dość sucho, jednak znalazło się kilka błotnistych miejsc, przez które udało nam się przeprawić nie brudząc się przy tym za bardzo :)
Po ok. 20 kilometrach niedaleko Palmir zrobiliśmy sobię chwilę odpoczynku na jedzenie, przy okazji rzuciliśmy okiem na mapę i postanowiliśmy czarnym szlakiem dojechać do czarno-czerwonego, dalej niebieskim i znaleźć się w okolicy Izabelina, skąd wrócilibyśmy do domu. To tyle, jeśli chodzi o planowanie, oczywiście przejechaliśmy kilka kilometrów, później jakieś 2km w dość głębokim piachu, by uświadomić sobie, że chyba źle skręciliśmy i musimy się wrócić piachem ...
Na szczęście wróciliśmy na dobry szlak, dojechaliśmy do Truskawia i asfaltem do Warszawy. Przez wiatr jechaliśmy na kole a mimo tego musieliśmy co jakiś kawałek zwalniać. Udało się wrócić do Warszawy, gdzie jako pierwszy odłączył się Michał, którego mimo, że jechał zupełnie inną trasa spotkaliśmy jeszcze niedaleko Aleji Armi Krajowej. Ostatecznie Michał odłączył się od nas przy Okopowej, my jechaliśmy dalej Słomińskiego i rozdzieliliśmy się przy moście Gdańskim. Dalej standardowo wróciłem przez rondo Starzyńskiego i rondo Żabę do domu :)
Teraz tylko wyczyścić napęd i czekać na nowe opony, które pewnie będą w tym tygodniu.
BTW, prosta i wąska kierownica to jest to! Znacznie lepsza kontrola nad rowerem i pewniejsze panowanie nad rowerem. Do tego pierwszy raz testowałem stuningowane manetki XT i muszę przyznać, że zmiana o 2 przełożenia działa świetnie a do tego praktycznie nie da się 'niechcący' wrzucić 2 zamiast 1, polecam wszystkim tuning manetek XT :)
Standardowo jadąc do KPN ustawiliśmy się na stacji metra Młociny. Tym razem przyjechałem pierwszy, zapewne dzięki ciężarówce za którą jechałem >50kmph :)
Po chwili dołączył do mnie Piotrek a następnie ze stacji metra wyszedł Michał z Arturek, którzy przyjechali metrem :(
Chwilkę się ogarneliśmy i ruszyliśmy w poszukiwaniu wejścia do Kampinosu, trochę pojeździliśmy po asfalcie, jednak finalnie udało się wjechać do KPN.
Cóż, dzisiejsza pogoda była dobra, bardzo ciepło, chociaż wiatr wiał dość mocno. W lesie było dość sucho, jednak znalazło się kilka błotnistych miejsc, przez które udało nam się przeprawić nie brudząc się przy tym za bardzo :)
Po ok. 20 kilometrach niedaleko Palmir zrobiliśmy sobię chwilę odpoczynku na jedzenie, przy okazji rzuciliśmy okiem na mapę i postanowiliśmy czarnym szlakiem dojechać do czarno-czerwonego, dalej niebieskim i znaleźć się w okolicy Izabelina, skąd wrócilibyśmy do domu. To tyle, jeśli chodzi o planowanie, oczywiście przejechaliśmy kilka kilometrów, później jakieś 2km w dość głębokim piachu, by uświadomić sobie, że chyba źle skręciliśmy i musimy się wrócić piachem ...
Na szczęście wróciliśmy na dobry szlak, dojechaliśmy do Truskawia i asfaltem do Warszawy. Przez wiatr jechaliśmy na kole a mimo tego musieliśmy co jakiś kawałek zwalniać. Udało się wrócić do Warszawy, gdzie jako pierwszy odłączył się Michał, którego mimo, że jechał zupełnie inną trasa spotkaliśmy jeszcze niedaleko Aleji Armi Krajowej. Ostatecznie Michał odłączył się od nas przy Okopowej, my jechaliśmy dalej Słomińskiego i rozdzieliliśmy się przy moście Gdańskim. Dalej standardowo wróciłem przez rondo Starzyńskiego i rondo Żabę do domu :)
Teraz tylko wyczyścić napęd i czekać na nowe opony, które pewnie będą w tym tygodniu.
BTW, prosta i wąska kierownica to jest to! Znacznie lepsza kontrola nad rowerem i pewniejsze panowanie nad rowerem. Do tego pierwszy raz testowałem stuningowane manetki XT i muszę przyznać, że zmiana o 2 przełożenia działa świetnie a do tego praktycznie nie da się 'niechcący' wrzucić 2 zamiast 1, polecam wszystkim tuning manetek XT :)
31.03.2011
Czwartek, 31 marca 2011 | dodano:31.03.2011
Km: | 55.68 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 03:05 | km/h: | 18.06 |
Pr. maks.: | 52.56 | Temperatura: | 17.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1508kcal | Podjazdy: | 300m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Spotklaiśmy się z Arturem o 13 pod pomnikiem Syreny, chwila na omówienie trasy i dość szybko ruszyliśmy wzdłuż Wisły, pojeździliśmy troche po asfalcie, kawałek w lasku na Bielanach. Artur miał małe problemy z blatem (Specialites), konkretnie z jego dokręceniem, przez co nieco ograniczyliśmy prędkość, chociaż dla mnie i tak było dość konkretnie :)
Jako, że musiałem o 16 wyjść z domu, a wcześniej musiałem wrócić i się ogarnąć, tak więc byliśmy nieco ograniczeni czasowo, więc pojechaliśmy polansować się w centrum, zaliczyliśmy podjazdy Obozową, Mostową, Spacerową i Książęcą, zjazd z Tamki, Belwederskiej i Agrykoli. Pojeździliśmy chwilę, weszliśmy po schodkach na most Poniatowskiego, przejechaliśmy na drugą stronę. Rozdzieliliśmy się przy rondzie Waszyngtona i spokojnym tempem wróciłem do domu.
Przy okazji: Slicki zupełnie nie nadają się nawet na miasto, przejazd nawet płytkim piachu kopnym + najmniejszy ruch kierownicą = jazda bokiem, nawet na mokrym asfalcie trzeba bardzo uważać, do tego (pewnie to tylko u mnie) o przebicie dętki, mniejszy komfory jazdy, plus po przebiciu i wymianie/załataniu dętki nie napompujemy jej do zalecanych 7-8 atmosfer, przez co ryzykujemy złapaniem snejka. A do tego wszystkiego rzadko kto na trasie ma dętkie do cienkich kapci :)
Może ktoś chętny na IRCe Smoothie 1.25 drut za 30PLN? :D
http://www.sportypal.com/Workouts/Details/1016889
Jako, że musiałem o 16 wyjść z domu, a wcześniej musiałem wrócić i się ogarnąć, tak więc byliśmy nieco ograniczeni czasowo, więc pojechaliśmy polansować się w centrum, zaliczyliśmy podjazdy Obozową, Mostową, Spacerową i Książęcą, zjazd z Tamki, Belwederskiej i Agrykoli. Pojeździliśmy chwilę, weszliśmy po schodkach na most Poniatowskiego, przejechaliśmy na drugą stronę. Rozdzieliliśmy się przy rondzie Waszyngtona i spokojnym tempem wróciłem do domu.
Przy okazji: Slicki zupełnie nie nadają się nawet na miasto, przejazd nawet płytkim piachu kopnym + najmniejszy ruch kierownicą = jazda bokiem, nawet na mokrym asfalcie trzeba bardzo uważać, do tego (pewnie to tylko u mnie) o przebicie dętki, mniejszy komfory jazdy, plus po przebiciu i wymianie/załataniu dętki nie napompujemy jej do zalecanych 7-8 atmosfer, przez co ryzykujemy złapaniem snejka. A do tego wszystkiego rzadko kto na trasie ma dętkie do cienkich kapci :)
Może ktoś chętny na IRCe Smoothie 1.25 drut za 30PLN? :D
http://www.sportypal.com/Workouts/Details/1016889
Do szkoły :]
Środa, 30 marca 2011 | dodano:30.03.2011 Kategoria 0-19km
Km: | 12.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 22.00 |
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 9.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |