- Kategorie bloga:
- >100km.14
- 0-19km.23
- 20-39km.95
- 40-59km.96
- 60-79km.34
- 80-99km.20
- Inne.17
- Lajt.20
- Race Day.16
- Transportowo.13
- Trenażer.48
- Trening.154
- Wycieczka.12
Wpisy archiwalne w kategorii
60-79km
Dystans całkowity: | 2246.22 km (w terenie 678.80 km; 30.22%) |
Czas w ruchu: | 102:51 |
Średnia prędkość: | 21.21 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.35 km/h |
Suma podjazdów: | 8608 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 181 (88 %) |
Suma kalorii: | 54974 kcal |
Liczba aktywności: | 34 |
Średnio na aktywność: | 66.07 km i 3h 07m |
Więcej statystyk |
Bielański - Agrykola - Szczęśliwice - Komisariat Policji - 24.07.2011
Sobota, 23 lipca 2011 | dodano:23.07.2011 Kategoria 60-79km
Km: | 64.58 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 03:53 | km/h: | 16.63 |
Pr. maks.: | 48.37 | Temperatura: | 18.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 2975kcal | Podjazdy: | 106m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Udało się, nie padało ;)
Najpierw z Piotrkiem i Łukaszem do Bielańskiego, później pojechaliśmy na Agrykolę, gdzie popodjeżdżaliśmy 'po schodach', pozjeżdżaliśmy. Później Piotrek wrócił do domy a my z Łukaszem pojechaliśmy jeszcze na Górkę Szczęśliwicką. Znowu - troche podjeżdżania, troche zjeżdżania, przy okazji zauważyłem jak jestem przyzwyczajony do telewizorków w manetkach, strasznie dziwnie sie bez nich jeździ, z resztą podjeżdżając na przekosie z przodu łańcuch spadał mi ze środkowej zębatki co skutecznie mnie unieruchamiało ;)
Później wracaliśmy, Łukasz potrzebował jeszcze do apteki, kupić sprzęt do odpowietrzania hampli i zalewania kółek. Szukając otwartej apteki znalazłem futerał z kartami kredytowymi/bankomatowymi, czy podobnymi, jako, że nie było żadnego numeru, czy adresu podrzuciliśmy karty na pobliski komisariat, podjechaliśmy zrobić zakupy w aptece i do domu :)
Przy okazji przetestowałem maść rozgrzewającą, którą posmarowałem nogi, faktycznie, w ręce i klatkę było dość chłodno, jednak nogi nawet na postoju pozostawały ciepłe, szału nie ma, jednak maść w pewnym stopniu działa.
Do tego nowe gripy KCNC z pianki EVA, w dotyku okazały się dość twarde (znacznie twardsze od Ritchey'ów WCS), ciężko się zakłada, są krótkie na tyle, że musiałem kompletnei zmienić ustawienie klamek/manetek. Podczas jazdy (bez rękawiczek) gripy okazały się całkiem fajne, ciekawe wypłaszczenia powodują, że dłoń ładnie się układa, są również w miarę przyjemne w dotyku, zobaczymy co będzie w rękawiczkach :)
Przy okazji zamiast sportypala użyłem dziś Endomondo, jednak nie widzę specjalnie zalet w porównaniu ze Sportypalem, raczej w funkcje jest uboższe, w działaniu pozostaje takie samo, również zdarzają sięprzekłamania, jak choćby dzisiejsza V max - 210 km/h :)
http://www.endomondo.com/workouts/16949659
Najpierw z Piotrkiem i Łukaszem do Bielańskiego, później pojechaliśmy na Agrykolę, gdzie popodjeżdżaliśmy 'po schodach', pozjeżdżaliśmy. Później Piotrek wrócił do domy a my z Łukaszem pojechaliśmy jeszcze na Górkę Szczęśliwicką. Znowu - troche podjeżdżania, troche zjeżdżania, przy okazji zauważyłem jak jestem przyzwyczajony do telewizorków w manetkach, strasznie dziwnie sie bez nich jeździ, z resztą podjeżdżając na przekosie z przodu łańcuch spadał mi ze środkowej zębatki co skutecznie mnie unieruchamiało ;)
Później wracaliśmy, Łukasz potrzebował jeszcze do apteki, kupić sprzęt do odpowietrzania hampli i zalewania kółek. Szukając otwartej apteki znalazłem futerał z kartami kredytowymi/bankomatowymi, czy podobnymi, jako, że nie było żadnego numeru, czy adresu podrzuciliśmy karty na pobliski komisariat, podjechaliśmy zrobić zakupy w aptece i do domu :)
Przy okazji przetestowałem maść rozgrzewającą, którą posmarowałem nogi, faktycznie, w ręce i klatkę było dość chłodno, jednak nogi nawet na postoju pozostawały ciepłe, szału nie ma, jednak maść w pewnym stopniu działa.
Do tego nowe gripy KCNC z pianki EVA, w dotyku okazały się dość twarde (znacznie twardsze od Ritchey'ów WCS), ciężko się zakłada, są krótkie na tyle, że musiałem kompletnei zmienić ustawienie klamek/manetek. Podczas jazdy (bez rękawiczek) gripy okazały się całkiem fajne, ciekawe wypłaszczenia powodują, że dłoń ładnie się układa, są również w miarę przyjemne w dotyku, zobaczymy co będzie w rękawiczkach :)
Przy okazji zamiast sportypala użyłem dziś Endomondo, jednak nie widzę specjalnie zalet w porównaniu ze Sportypalem, raczej w funkcje jest uboższe, w działaniu pozostaje takie samo, również zdarzają sięprzekłamania, jak choćby dzisiejsza V max - 210 km/h :)
http://www.endomondo.com/workouts/16949659
Trening WKK - 21.06.2011
Wtorek, 21 czerwca 2011 | dodano:21.06.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km: | 64.36 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 03:11 | km/h: | 20.22 |
Pr. maks.: | 52.23 | Temperatura: | 18.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Bielański + 20xAgrykola - 19.06.2011
Niedziela, 19 czerwca 2011 | dodano:19.06.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km: | 68.89 | Km teren: | 16.00 | Czas: | 02:54 | km/h: | 23.76 |
Pr. maks.: | 23.47 | Temperatura: | 18.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1818kcal | Podjazdy: | 400m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Pochmurnie, wiatr zachodni 20 kmph.
Najpierw do Bielańskiego, gdzie zrobiłem 4 okrążenia po czym zaczęło lekko kropić tak więc udałem się w kierunku mostu gdańskiego, jednakże zanim do niego dotarłem przestało padać więc pojechałem na Agrykolę. Na Agrykoli dość mały ruch jak na weekend, pewnie ze względu na pogodę. Po 15 podjazdach znów zaczęło padać, tym razem mocniej, ludzie stali pod drzewami osłaniając się od deszczu a ja jeździłem góra-dół, niektórzy dziwnie patrzyłem. Dobiłem do 20 podjazdów i wróciłem do domu. Dość zabawne jak po kilkunastu podjazdach znacznie zwalniam, ale nadal niektórych wyprzedzam :)
Najpierw do Bielańskiego, gdzie zrobiłem 4 okrążenia po czym zaczęło lekko kropić tak więc udałem się w kierunku mostu gdańskiego, jednakże zanim do niego dotarłem przestało padać więc pojechałem na Agrykolę. Na Agrykoli dość mały ruch jak na weekend, pewnie ze względu na pogodę. Po 15 podjazdach znów zaczęło padać, tym razem mocniej, ludzie stali pod drzewami osłaniając się od deszczu a ja jeździłem góra-dół, niektórzy dziwnie patrzyłem. Dobiłem do 20 podjazdów i wróciłem do domu. Dość zabawne jak po kilkunastu podjazdach znacznie zwalniam, ale nadal niektórych wyprzedzam :)
Kampinos + Bielański - 12.06.2011
Niedziela, 12 czerwca 2011 | dodano:12.06.2011 Kategoria 60-79km, Wycieczka
Km: | 71.23 | Km teren: | 35.00 | Czas: | 03:25 | km/h: | 20.85 |
Pr. maks.: | 38.93 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1892kcal | Podjazdy: | 1722m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Dzieś dość silny wiatr północny, ok. 20 kmph, nieco pochmurnie, średni dzień na rower.
Jak zawsze jadąc do Kampinosu ruszyliśmy z Metra Młociny, do którego z Piotrkiem dojechaliśmy spod mostu gdańskiego. Miał z nami jeszcze jechać kolega 'crashtest' z forumrowerowe.org, jednak poczekaliśmy 30 minut i pojechaliśmy sami. Mieliśmy mały problem - zawsze jechał z nami Artur (z Garminem), lub ktokolwiek, kto zna Kampinos, my nie znamy ;)
Najpierw znaleźliśmy żółty szlak, którym pojechaliśmy do zielonego, który miał nas poprowadzić 20 km, prosto do Roztoki, jednak świetne oznakowanie kończące się przy pierwszym asfaltowym przejeździe spowodowało, że dalej jechaliśmy 'na pałę'. Wjechaliśmy gdzieś do lasu, gdzieś przejechaliśmy, gdzieś dojechaliśmy, dość wycieczkowym tempem ;)
Trochę pokręciliśmy, jednak nie znając terenu zawróciliśmy, dojechaliśmy lasem do Truskawia a stamtąd asfaltem do Warszawy.
W Warszawie zajechaliśmy do MacDonalda, szybko coś zjedliśmy i ruszyliśmy dokręcić do Bielańskiego. W Bielańskim też nieco się zgubiliśmy, jednak udało się wjechać na rundkę, którą zrobiliśmy dwa razy i udaliśmy się do domu.
Jak zawsze jadąc do Kampinosu ruszyliśmy z Metra Młociny, do którego z Piotrkiem dojechaliśmy spod mostu gdańskiego. Miał z nami jeszcze jechać kolega 'crashtest' z forumrowerowe.org, jednak poczekaliśmy 30 minut i pojechaliśmy sami. Mieliśmy mały problem - zawsze jechał z nami Artur (z Garminem), lub ktokolwiek, kto zna Kampinos, my nie znamy ;)
Najpierw znaleźliśmy żółty szlak, którym pojechaliśmy do zielonego, który miał nas poprowadzić 20 km, prosto do Roztoki, jednak świetne oznakowanie kończące się przy pierwszym asfaltowym przejeździe spowodowało, że dalej jechaliśmy 'na pałę'. Wjechaliśmy gdzieś do lasu, gdzieś przejechaliśmy, gdzieś dojechaliśmy, dość wycieczkowym tempem ;)
Trochę pokręciliśmy, jednak nie znając terenu zawróciliśmy, dojechaliśmy lasem do Truskawia a stamtąd asfaltem do Warszawy.
W Warszawie zajechaliśmy do MacDonalda, szybko coś zjedliśmy i ruszyliśmy dokręcić do Bielańskiego. W Bielańskim też nieco się zgubiliśmy, jednak udało się wjechać na rundkę, którą zrobiliśmy dwa razy i udaliśmy się do domu.
11.06.2011
Sobota, 11 czerwca 2011 | dodano:11.06.2011 Kategoria 60-79km, Inne
Km: | 63.16 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:57 | km/h: | 21.41 |
Pr. maks.: | 48.82 | Temperatura: | 19.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Zegrze - 22.05.2011
Niedziela, 22 maja 2011 | dodano:22.05.2011 Kategoria 60-79km, Wycieczka
Km: | 75.90 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 04:13 | km/h: | 18.00 |
Pr. maks.: | 51.72 | Temperatura: | 25.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1986kcal | Podjazdy: | 85m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Lasek Bielański + podjazdy - 19.05.2011
Czwartek, 19 maja 2011 | dodano:19.05.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km: | 62.16 | Km teren: | 8.80 | Czas: | 02:40 | km/h: | 23.31 |
Pr. maks.: | 49.75 | Temperatura: | 26.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1698kcal | Podjazdy: | 233m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Fajny, ciepły i przyjemny dzień, praktycznie bezchmurny, wiatr południowy 8 kmph.
Przed wyjściem założyłem czyściutką kasetę i łańcuch, który zdążyłem jeszcze nasmarować :)
Na początku udałem się w kierunku lasku Bielańskiego, a raczej taki był plan, zapomniało mi się zjechać z mostu Gdańskiego i jakoś tak z przyzwyczajenia pojechałem na metro Młociny, ogarnąłem się dopiero przy Starych Bielanach, więc skręciłem na AWF i pojechałem do lasku. Po drodze zauważyłem typa, który jechał z dobitą Torą, więc powiedziałem mu, że chyba nie ma powietrza w amortyzatorze, może dopiero kupił i nigdy nie pompował, tak więc wskazałem mu serwis/sklep przy metrze Stare Bielany (akurat zwróciłem dziś na niego uwagę) i poleciałem dalej.
W lasku zrobiłem sobie dwie rundki, drugą od skrętu w las do szlabanu przy Klaudyny zrobiłem z czasem 4:33.6 ^^
Dalej pojechałem na Agrykolę, zrobiłem sobie dwa podjazdy, po czym zmieniłem ustawienie siodła - wysunąłem je do przodu, dużo, bo aż o 3 cm, tyle, że pręty są wygięte, mam nadzieję, że przez mocne skręcenie nie pękną w najmniej oczekiwanym momencie :|
Zrobiłem jeszcze 2, czy 3 podjazdy, pokręciłem się po mieście i wróciłem do domu.
Przy okazji przyszedł Brunox Deo - zobaczymy ile to to warte jest ;)
Przed wyjściem założyłem czyściutką kasetę i łańcuch, który zdążyłem jeszcze nasmarować :)
Na początku udałem się w kierunku lasku Bielańskiego, a raczej taki był plan, zapomniało mi się zjechać z mostu Gdańskiego i jakoś tak z przyzwyczajenia pojechałem na metro Młociny, ogarnąłem się dopiero przy Starych Bielanach, więc skręciłem na AWF i pojechałem do lasku. Po drodze zauważyłem typa, który jechał z dobitą Torą, więc powiedziałem mu, że chyba nie ma powietrza w amortyzatorze, może dopiero kupił i nigdy nie pompował, tak więc wskazałem mu serwis/sklep przy metrze Stare Bielany (akurat zwróciłem dziś na niego uwagę) i poleciałem dalej.
W lasku zrobiłem sobie dwie rundki, drugą od skrętu w las do szlabanu przy Klaudyny zrobiłem z czasem 4:33.6 ^^
Dalej pojechałem na Agrykolę, zrobiłem sobie dwa podjazdy, po czym zmieniłem ustawienie siodła - wysunąłem je do przodu, dużo, bo aż o 3 cm, tyle, że pręty są wygięte, mam nadzieję, że przez mocne skręcenie nie pękną w najmniej oczekiwanym momencie :|
Zrobiłem jeszcze 2, czy 3 podjazdy, pokręciłem się po mieście i wróciłem do domu.
Przy okazji przyszedł Brunox Deo - zobaczymy ile to to warte jest ;)
06.05.2011
Piątek, 6 maja 2011 | dodano:08.05.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km: | 64.63 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 03:14 | km/h: | 19.99 |
Pr. maks.: | 45.82 | Temperatura: | 14.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Po ostatniej jeździe, kiedy po 1 pętli w lasku bielańskim rozwaliłem pedał pozystał niedosyt tej trasy :)
Tak więc zakupiłem nowe, używane ubijaki (CB Candy C) za całe 40 zł i ruszyłem w trasę przy okazji testując nowy nabytek. Pedały okazują się całkiem niezłe, chociaż mimo platformy nie odczułem, żeby wpinanie przychodziło jakoś łatwiej, również jazda, kiedy jestem wypięty nie jest bardzo ułatwiona w porównaniu z Eggbeater'ami.
W samym lasku zrobiłem ~30km, podczas których przemierzyłem południową część lasku wzdłuż i wszerz. Potwierdzam to, co pisałem wcześniej - lasek jest genialny, po południowej stronie jest dość mało technicznych kawałków, trochę krótkich zjazdów i podjazdów, trochę piachu, ogólnie polecam :)
Po 1.5h jazdy po lasku udałem się w kierunku Agrykoli, aby zrobić kilka podjazdów. Akurat na dole Agrykoli było trochę policji i straży pożarnej, którzy udzielali wywiadu dla TVNu i chyba promowali jakiś nowy projekt, czy cuś, nie zwróciłem na to za bardzo uwagi :)
Niestety, pechowego sezonu ciąg dalszy, po rozwalonych dwóch pedałach, dwa razy rozwalonym kolanie, szlifach na łokciu i nodze przyszedł czas na kolejne straty w sprzęcie. Tym razem poszła manetka, po prostu sama z siebie odmówiła posłuszeństwa, cyngle przestały odbijac i zaczęły się zacinać, manetki za grubą kasę z prawie najwyższej grupy, które po nawet nie połowie sezonu zaczynają się rozwalać - cudownie.
Do domu wróciłem mając całe 3 przełożenia :c
Mapka:
SportyPal chyba stracił satelity na Gdańskim i przy Agrykoli, 8-9 km tracka stracone :)
Tak więc zakupiłem nowe, używane ubijaki (CB Candy C) za całe 40 zł i ruszyłem w trasę przy okazji testując nowy nabytek. Pedały okazują się całkiem niezłe, chociaż mimo platformy nie odczułem, żeby wpinanie przychodziło jakoś łatwiej, również jazda, kiedy jestem wypięty nie jest bardzo ułatwiona w porównaniu z Eggbeater'ami.
W samym lasku zrobiłem ~30km, podczas których przemierzyłem południową część lasku wzdłuż i wszerz. Potwierdzam to, co pisałem wcześniej - lasek jest genialny, po południowej stronie jest dość mało technicznych kawałków, trochę krótkich zjazdów i podjazdów, trochę piachu, ogólnie polecam :)
Po 1.5h jazdy po lasku udałem się w kierunku Agrykoli, aby zrobić kilka podjazdów. Akurat na dole Agrykoli było trochę policji i straży pożarnej, którzy udzielali wywiadu dla TVNu i chyba promowali jakiś nowy projekt, czy cuś, nie zwróciłem na to za bardzo uwagi :)
Niestety, pechowego sezonu ciąg dalszy, po rozwalonych dwóch pedałach, dwa razy rozwalonym kolanie, szlifach na łokciu i nodze przyszedł czas na kolejne straty w sprzęcie. Tym razem poszła manetka, po prostu sama z siebie odmówiła posłuszeństwa, cyngle przestały odbijac i zaczęły się zacinać, manetki za grubą kasę z prawie najwyższej grupy, które po nawet nie połowie sezonu zaczynają się rozwalać - cudownie.
Do domu wróciłem mając całe 3 przełożenia :c
Mapka:
SportyPal chyba stracił satelity na Gdańskim i przy Agrykoli, 8-9 km tracka stracone :)
Staszów-Kielce 26.04.2011
Wtorek, 26 kwietnia 2011 | dodano:26.04.2011 Kategoria 60-79km, Inne
Km: | 66.18 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:43 | km/h: | 24.36 |
Pr. maks.: | 54.36 | Temperatura: | 16.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1616kcal | Podjazdy: | 400m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Wyjazd o 8:15 na pociąg do WWy o 11:20, 13st. wiatr 15kmph północno-zachodni.
Całkiem przyjemna jazda, miejscami wiatr prosto w plecy, tak, że niektóre podjazdy można było brać 40km/h, droga całkiem dobra, chociaż przed Kielcami znak sygnalizujący poprzeczne nierówności drogi na odcinku 10km, faktycznie było mocno dziurawo, do tego w Daleszycach znak-zmyłka, według którego miałby istnieć jakiś dziwny objazd do Kielc, gdzie po krótkiej konsultacji z nawigacją postanowiłem olać objazd widmo i przejechałem normalną drogą.
A w Kielcach szybko na dworzec, po bilet i na peron, gdzie do pociągu czekało strasznie dużo ludzi, pociąg podjechał, pobiegłem z rowerem nasam koniec składu do wagonu rowerowego, który okazał się pusty, wszyscy narzekają na kolej a tu proszę, puste wagony, planowo wszystko jeździ, pierwsza klasa! :)
I później jeszcze 6km z rozwalonego dworca wschodniego do domu.
(Ociesęki 329m n.p.m. najwyższy punkt dzisiejszego przejazdu)
Całkiem przyjemna jazda, miejscami wiatr prosto w plecy, tak, że niektóre podjazdy można było brać 40km/h, droga całkiem dobra, chociaż przed Kielcami znak sygnalizujący poprzeczne nierówności drogi na odcinku 10km, faktycznie było mocno dziurawo, do tego w Daleszycach znak-zmyłka, według którego miałby istnieć jakiś dziwny objazd do Kielc, gdzie po krótkiej konsultacji z nawigacją postanowiłem olać objazd widmo i przejechałem normalną drogą.
A w Kielcach szybko na dworzec, po bilet i na peron, gdzie do pociągu czekało strasznie dużo ludzi, pociąg podjechał, pobiegłem z rowerem nasam koniec składu do wagonu rowerowego, który okazał się pusty, wszyscy narzekają na kolej a tu proszę, puste wagony, planowo wszystko jeździ, pierwsza klasa! :)
I później jeszcze 6km z rozwalonego dworca wschodniego do domu.
(Ociesęki 329m n.p.m. najwyższy punkt dzisiejszego przejazdu)
Świętokrzyskie 25.04.2011
Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 | dodano:25.04.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km: | 60.22 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 02:37 | km/h: | 23.01 |
Pr. maks.: | 52.69 | Temperatura: | 19.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Dziś już nie analizowałem mapek, bo i tak pewnie nic bym nie zapamiętał, pojechałem wg. starego i sprawdzonego sposobu 'na pałę', co później okazało się całkiem dobrym rozwiązaniem.
Najpierw udałem się na zjazd, który wczoraj zaliczyłem podwójnie, zjechałem i pojechałem dalej, najpierw nieco asfaltu, później znalazłem teren, którym jechałem dość długo. W terenie po wczorajszych i przedwczorajszych opadach było dość sporo błota i wilgotnego piachu, jednak jak zwykle, tam, gdzie jest dużo błota jest duzo zabawy :)
Pojeździłem trochę w nieznanym terenie, póxniej wjechałem na asfalt, przejechałem na drugą stronę Staszowa, w teren, w któreym jeździłem poprzednio, tam akurat było znacznie mniej błota, znacznie więcej piachu, do tego kilka uroczych zjazdów po trawie :)
Dalej nudnym asfaltem i prosto do Staszowa, dokręcić do 60km przez teren ogródków działkowych, tam raptem z kilometr w terenie i dalej trochę naokoło przez rynek do domu.
Najpierw udałem się na zjazd, który wczoraj zaliczyłem podwójnie, zjechałem i pojechałem dalej, najpierw nieco asfaltu, później znalazłem teren, którym jechałem dość długo. W terenie po wczorajszych i przedwczorajszych opadach było dość sporo błota i wilgotnego piachu, jednak jak zwykle, tam, gdzie jest dużo błota jest duzo zabawy :)
Pojeździłem trochę w nieznanym terenie, póxniej wjechałem na asfalt, przejechałem na drugą stronę Staszowa, w teren, w któreym jeździłem poprzednio, tam akurat było znacznie mniej błota, znacznie więcej piachu, do tego kilka uroczych zjazdów po trawie :)
Dalej nudnym asfaltem i prosto do Staszowa, dokręcić do 60km przez teren ogródków działkowych, tam raptem z kilometr w terenie i dalej trochę naokoło przez rynek do domu.