Info

baton rowerowy bikestats.pl

 Moje rowery

Merida Road 880 13592 km
Merida 96 6686 km
Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. 8730 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(22)

 Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

60-79km

Dystans całkowity:2246.22 km (w terenie 678.80 km; 30.22%)
Czas w ruchu:102:51
Średnia prędkość:21.21 km/h
Maksymalna prędkość:56.35 km/h
Suma podjazdów:8608 m
Maks. tętno maksymalne:194 (96 %)
Maks. tętno średnie:181 (88 %)
Suma kalorii:54974 kcal
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:66.07 km i 3h 07m
Więcej statystyk

PolandBike, Wyszków - 10.06.2012

Niedziela, 10 czerwca 2012 | dodano:10.06.2012 Kategoria 60-79km, Race Day
Km:63.00 Km teren:50.00 Czas:02:46km/h:22.77
Pr. maks.:47.50Temperatura:30.0 HRmax:188( 91%)HRavg171( 83%)
Kalorie: 2383kcalPodjazdy:252mRower:Merida 96
Takiej pogody chyba niewiele osób się spodziewało, od rana praktycznie jak w piekarniku, duszno i gorąco - masakra, już lepsze jest 5 stopni niż 30, no ale co zrobić? Niestety to nie ja ustawiam pogodę :(
Wczoraj dogadaliśmy się z Piotrkiem i dziś rano o 9.30 z Kabat ruszyliśmy na kolejną edycję PolandBike, tym razem Wyszków, więc w zasadzie kierunek ten sam co ostatnio, tylko nieco bliżej Warszawy.
Dojechaliśmy jakoś niedługo po 10, więc pozornie czasu wiele, więc się nie spieszyliśmy - Piotrek poszedł opłacić start, poskładaliśmy rowery, toaleta, smarowanie maścią rozgrzewającą (to dziwne, ale jednak nawet przy 30 st. mięśnie w oczekiwaniu na start mogą się ochłodzić, a spadek nawet o 1 st. robi dużą różnicę) i pojechaliśmy zrobić rozgrzewkę. Rozgrzewka wyszła nieco przydługa, bo wyszło jakieś 6, może 7 km w jedną stronę no i kicha, bo za późno ustawiłem się w sektorze (może 5 min. przed startem), więc jechałem z końca, do tego po nasmarowaniu nóg koszmarnie piekły, no ale nic, maść ma rozgrzewać, więc działa prawidłowo :)
Pierwsze 6 km było asfaltem, więc praca w grupie była niezbędna, niestety w związku z w/w nie udało mi się podczepić pod peleton, nawet nie starałem się gonić, bo wiedziałem jak to może się skończyć, więc jechałem w większości sam, jakoś w okolicy 15 km, może nieco wcześniej na kole siadł mi na kole jakiś zawodnik - niby nic dziwnego, ale gość jakoś niespecjalnie był chętny do dania zmiany, więc przycisnąłem. Przycisnąłem na tyle, że nieco mu odjechałem... i pomyliłem trasę - nie zauważyłem zjazdu w prawo, przynajmniej gość za mną krzyknął, więc nie było problemu - straciłem może 200m, ale gościa doszedłem dopiero do ok 20 km, gdzie na kolejnym asfalcie jechaliśmy na zmiany z koleżanką z Rowerowy-Świat, później doszliśmy jeszcze do 2 osób (w tym wspomnianego wyżej kolesia), które się do nas podłączyły - jednak taka jazda to podstawa, nawet pomijając opory powietrza, to bardzo to motywuje do depnięcia no i jest bardzo przyjemne widząc, że każdy pracuje w grupie :)
Wracając do sedna... jechaliśmy w takiej grupce może 10 km, do momentu pierwszego ostrzejszego podjazdu, gdzie niestety grupka nieco się rozsypała. Później samotna, mordercza jazda po polach, problem polegał na tym, że było temp. powietrza wynosiła 30 st. ile było na słońcu boję się myśleć, w każdym razie po piaszczystych polach jechaliśmy w zasadzie do końca, z niewielkimi leśnymi przecinkami, ale dobre 20 km w otwartym terenie było i chyba to mnie wykończyło, dodając do tego fakt, że zjadłem coś niespecjalnego i cały czas bolał mnie brzuch jechałem raptem może 22 kmph, ale do czasu... na 48 km niestety w tylne koło wkręcił mi się drut, dość długi drut, który pozawijał się trochę na kasecie a następnie dookoła piasty między tarczą a szprychami. Z oczywistych przyczyn dalsza jazda z pasażerem nie była możliwa, więc trzeba było to rozplatać (na środku pola w palącym słońcu...). Na międzyczasie byłem 74, na finiszu 90... Jazda dalej, po drodze kilka zjazdów, podjazdów, ale ciągle po polach.
Ostatnie kilka (3-4?) kilometrów były dość fajne, najpierw kawałek laskiem, konkretne zakręty, dalej sporo piachu, więc trzeba było się pilnować, co najgorsze to to, że wg forum PB miało być 59 km, wyszło 63 :(
A na sam koniec kwintesencja dzisiejszego maratonu w stylu XC, pierwszy podjazd jakieś 20 m przewyższenia, na oko jakieś 15%, trochę piachu, na 1. podjeździe w ramach odrabiania strat przycisnąłem i wyprzedziłem 2 osoby, oczywiście ktoś musiał podprowadzać, bo jakby inaczej :) Po podjeździe nawrót i zjazd, po to, żeby po kolejnych 50 m jeszcze raz podjechać, tym razem minimalnie łagodniejszy podjazd - tu niestety nie wyprzedziłem nikogo, bo nikt już do mety przede mną nie jechał :)
A tu fotka właśnie po pokonaniu 1. podjazdu, w zakręcie przed zjazdem:

Po finiszu drobne uzupełnienie płynów i do Warszawy. W sumie to dziwne, ale nie było korków na trasie, więc jechało się dobrze, jedynie małe utrudnienia na Ursynowie, ale co tam... płonąca taksówka to u nas norma, więc nawet nie ma się czym przejmować :)

A w domku zimny prysznic, zimne piwo i ciepły makaron - warto było jechać :D

03.05.2012

Czwartek, 3 maja 2012 | dodano:03.05.2012 Kategoria 60-79km, Trening
Km:66.50 Km teren:8.00 Czas:02:54km/h:22.93
Pr. maks.:52.50Temperatura:26.0 HRmax:182( 88%)HRavg146( 71%)
Kalorie: 2063kcalPodjazdy:272mRower:Merida 96
W sumie dziś to bardziej szwendanie się po mieście niż konkretny trening, chociaż kilka elementów treningowych zrobiłem a każdy przejechany kilometr jest dobry :)
Dziś pogoda znacznie lepsza niż w ciągu kilku poprzednich dni - zamiast 'parówy' było przyjemnie ciepło.
Najpierw pojechałem w stronę Agrykoli przez most gdański, połowa miasta zamknięta - Krakowskie przedmieście zablokowane, bo 3. Maja, Marszałkowską też zamknęli, bo metro nam budują...
2x zjechałem terenowym zjazdem obok Agrykoli i podjechałem i po schodkach i normalnym podjazdem. Później trochę asfaltem, żeby znów zaliczyć Agrykolę. Dalej pojechałem do Bielańskiego, gdzie zrobiłem zaledwie 1 kółko, a że na liczniku mały dystans i jakoś tak głupio zmarnować taki ładny dzień to podjechałem jeszcze na górkę szczęśliwicką, gdzie było koszmarnie dużo ludzi, w każdym razie popodjeżdżałem, pozjeżdżałem i pojechałem w stronę domu. Przed mostem Poniatowskiego złapałem darmowe taxi - 517 jechało i aż tak głupio nie było pojechać w tunelu aero :D
Most, al. Zieleniecką i kawałek Targowej przejechałem ze średnią 50 kmph :>

Mało dokładna mapka, bo robiona 'z palca' :)

Kabaty - 26.04.2012

Czwartek, 26 kwietnia 2012 | dodano:26.04.2012 Kategoria 60-79km, Trening
Km:64.00 Km teren:18.00 Czas:03:12km/h:20.00
Pr. maks.:49.00Temperatura:21.0 HRmax:181( 88%)HRavg141( 68%)
Kalorie: 2284kcalPodjazdy:208mRower:Merida 96
Umh, mimo zmęczenia i zakwasów po wczorajszej siłowni (nie ma to jak powrót po kilku tygodniach...) widząc dzisiejszą pogodę umówiłem się z Łukaszem na kręcenie. Przed wyjściem jeszcze małe smarowanko łańcucha, który w przyszłym tygodniu wraz z kasetą zostanie wymieniony na nowy.
Spod mostu Gdańskiego pojechaliśmy pod wiatr wzdłuż Wisły na Kabaty zaliczając po drodze podjazd na Książęcej. Na Kabatach w sumie nic ciekawego - najpierw pojechaliśmy szukać singla, który jak się okazało był nieprzejezdny, później trochę pokrążyliśmy kierując się w stronę słynnego podjazdu przy szlabanie, który podjechałem aż do połowy (mogę to tłumaczyć sobie licznymi liśćmi, brakiem przyczepności, zwiększoną grawitacją, czy czymś, ale po prostu jestem chujowy ;D), dalej mały podjazd i zjazd obok szlabanu, zjazd przy 'żółtych barierkach' i tyle.
W sumie już wracaliśmy, ale w pewnym miejscu, w którym byliśmy na WKK skręciliśmy na bardzo fajnego, choć krótkiego singla i świetną sekcję przy wąwozie, nieco techniczna, aczkolwiek niespecjalnie trudna, w każdym razie genialne miejsce. Trochę się tam pokręciliśmy i wróciliśmy do domu.

Kampinos - 22.04.2012

Niedziela, 22 kwietnia 2012 | dodano:22.04.2012 Kategoria 60-79km, Trening
Km:72.00 Km teren:35.00 Czas:03:26km/h:20.97
Pr. maks.:46.00Temperatura:21.0 HRmax:179( 87%)HRavg147( 71%)
Kalorie: 2357kcalPodjazdy:165mRower:Merida 96
Dziś co prawda nie było w planach roweru, ewentualnie lekki rozjazd po wczorajszym maratonie, ale na forum gotowość zgłosiło kilka osób a pogoda była genialna, więc postanowiłem podłączyć się i pojechać do Kampinosu.
Standardowo na Młocinach przyjechało tym razem dużo, bo aż 7 osób, w tym 2 nowe koleżanki, które były po raz pierwszy, miał być jeszcze kolega, który kupił od Piotrka ramę, ale poczekaliśmy kilka minut, wciągnąłem szybko żel i pojechaliśmy. W zasadzie na szosie jechaliśmy dość spokojnie, jednak dość szybko koleżanki z Piotrkiem i Ukańcem zostali nieco z tyłu, a ja z Gromixem i Hanzo pojechaliśmy na czele. Może po 10 km zatrzymaliśmy się, by poczekać na resztę, Hanzo był ograniczony czasowo, więc odłączył się od nas, po kilku chwilach Piotrek zadzwonił i oznajmił, że są małe problemu techniczne, że koleżanki się odłączają a oni zaraz do nas dojadą. Jak powiedzieli tak też uczynili :)
Dalej razem dojechaliśmy do Sierakowa a stamtąd terenem do Roztoki.
W sumie do Roztoki jechało nam się całkiem dobrze, tempo też było przyzwoite, myślałem, że będzie ze mną gorzej (-:
W każdym razie z Gromixem dojechaliśmy do Roztoki, a (co się później okazało) Piotrek miał małe problemy techniczne związane ze swoimi nowo uszczelnionymi oponami, które nieco gubiły powietrze. W Roztoce jak zwykle zatrzymaliśmy się na popas, Gromix skrócił sobie łańcuch, Piotr naprawił oponę, po czym zepsuł wentyl następnie naprawiając go ;D
Z Roztoki prawie tylko asfaltem wróciliśmy do metra, po drodze jeszcze Ukaniex miał problemy z przednią przerzutką i trzeba było naciągać linkę.
Ogólnie dziś jechało się super, mimo, że byłem dość zmęczony, niektóre podjazdy robiłem na największej zębatce z tyłu (całe 28Z) to przez brak wiatru jechało się na prawdę dobrze.

W domu przy okazji wyczyściłem suport i korby, które trzeszczały niemiłosiernie, do tego otworzyłem i wyczyściłem piasty, które w środku były w zasadzie czyste :)

Agrykola i Bielański podwójnie - 12.04.2012

Czwartek, 12 kwietnia 2012 | dodano:12.04.2012 Kategoria 60-79km, Trening
Km:74.00 Km teren:15.00 Czas:03:35km/h:20.65
Pr. maks.:50.50Temperatura:18.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:468mRower:Merida 96
Eh, coś mi się pulsometr spsuł, od razu po odpaleniu pokazuje tętno i się zacina (znaczy nie odświeża tętna), mam nadzieję, że to jednorazowy problem, bo jakoś nie widzi mi się odsyłanie go na gwarancję :c
Najpierw samotnie pojechałem na Agrykolę, gdzie zrobiłem 10 podjazdów + 2 podjazdy schodkami, później do Bielańskiego na 1 pętelkę.
Po wyjechaniu z lasu zadzwoniłem do Łukasza, żeby wziąć moje obcinaczki do pancerzy. Podjechałem do niego i okazało się, że zaraz miał wychodzić na rower, więc chwilę poczekałem i wyszliśmy razem.
Na chwilę zamieniliśmy się rowerami, jednak jazda na psie Łukasza nie należy do najwygodniejszych biorąc pod uwagę, że jego hamulce (Avidy Elixiry CR) ledwo działają - do zablokowania tyłu potrzeba 2 palców :D
W każdym razie powtórzyliśmy mój solowy plan, tylko w odwrotnej kolejności - najpierw do Bielańskiego, później na Agrykolę i pod dw. Wileńskim się rozstaliśmy.
Swoją drogą znów mam jakieś dziwne obawy związane z damperem - Piotrek ma go nabitego na 65 PSI i waży tyle co ja, ja dziś miałem 87 PSI i miałem wrażenie, że to nieco za mało :/

Poland Bike Legionowo - 24.03.2012

Sobota, 24 marca 2012 | dodano:24.03.2012 Kategoria 60-79km, Race Day
Km:60.00 Km teren:45.00 Czas:02:50km/h:21.18
Pr. maks.:40.50Temperatura:15.0 HRmax:194( 94%)HRavg176( 85%)
Kalorie: 2235kcalPodjazdy:274mRower:Merida 96
Z Bartkiem i Łukaszem pojechaliśmy spod Żerania do Legionowa, na miejsce przybyliśmy ok 10, więc do startu mieliśmy 2 godziny, czyli akurat, zeby wszystko na spokojnie załatwić, przygotować się do startu.
Potwierdziliśmy start, przygotowaliśmy maszyny, zjedliśmy coś, rozgrzaliśmy się, porozciągaliśmy i poszliśmy się ustawić w sektorach - startowaliśmy 1. raz, więc przysługiwał nam ostatni, szósty sektor, w którym ustawiliśmy się ~20 min. przed startem. Start zaplanowany był na 12, jednak ze względu na przedłużający się finisz dzieciaków start MINI/MAX został przesunięty 10 minut - no nic, trzeba czekać :)
Po wystartowaniu przez ok 2-3 km. dość mocne tempo, oby tylko powyprzedzać ze względu na single, które nie dawały możliwości wyprzedzania. Oczywiście część stawki udało się wyprzedzić, jednak nie obyło się bez blokowania. W każdym razie po singlu zaczęły się górki, niektóre pokonywane z buta, niektóre z siodła, ogólnie trasa dość interwałowa. Dalej na szczęście dość szeroko, więc kolejnych 'maruderów' udało się wyprzedzić, w sumie do samej mety nie było żadnych niespodzianek - trochę piachu, w jednym miejscu zakopałem się i przy prędkości 0 kmph przewróciłem się na bok - w piach, więc bez żadnych kontuzji, czy uszczerbków na sprzęcie, podniosłem się i jazda dalej :)
Nie ma się co rozpisywać, bo w sumie nie ma o czym, do samej mety miałem dość sporo energii, pod koniec spokojnie miałem siły na wyprzedzanie, na finiszu miły akcent, bo wychodząc z tyłu udało się wyprzedzić jeszcze jednego kolegę :)

Jak na pierwszy maraton chyba było całkiem nieźle, trasa fajna, świetnie oznakowana, jedynie brak obiecanych powiadomień SMS i e-mail, ale pierwszy maraton w sezonie, więc chyba można wybaczyć.

A na wyniki trzeba niestety poczekać :)

EDIT:
106/201 Open
25/41 w M2
Rating 75,5%

W poszukiwaniu kasku - 15.03.2012

Czwartek, 15 marca 2012 | dodano:15.03.2012 Kategoria 60-79km, Inne
Km:70.00 Km teren:0.00 Czas:03:49km/h:18.34
Pr. maks.:45.00Temperatura:6.0 HRmax:193( 94%)HRavg156( 76%)
Kalorie: 2331kcalPodjazdy:212mRower:Merida 96
W poszukiwaniu nowego kasku przejrzałem cały internet, znalazłem tam kilka ciekawych ofert, jak choćby Bell Volt za 350 zł (normalnie >600 zł), ale po ostatnich przygodach z S-Worksem stwierdziłem, że kupowanie kasku bez wcześniejszego przymierzenia kompletnie nie ma sensu, więc wybrałem się do kilku sklepów celem pomacania i przymierzenia kilku kasków, które wcześniej znalazłem w internetach.
Tak więc korzystając ze sprzyjającej aury wskoczyłem na rower i pojechałem w kierunku Ski-Teamu na Karolkowej przymierzyć MET'a Predatore, oczywiście zapomniałem o czym? O nasmarowaniu łańcucha - było dość głośno, aż momentami było mi wstyd tak jechać, nie rozumiem, jak niektórym ludziom to nie przeszkadza . Niestety, jako, że jest jeszcze zima i nikt na rowerze nie jeździ w Ski-Teamie kasków nie było, miły Pan sprzedawca stwierdził, że sezon się jeszcze nie zaczął i kaski będą za jakiś czas (nie mieli nawet na zapleczu :( ), tak więc MET odpadł.
W dalszej kolejności udałem się do biura PolandBike opłacić start i oddać deklarację, oczywiście tu też nie obyło się bez przygód, ale o tym później :)
Przy okazji udało mi się źle wsadzić licznik w podstawkę i widowiskowo wystrzelił w kierunku tylnego koła, które bez żadnych zahamowańń przetoczyło się po nim, na szczęście oprócz ran powierzchownych licznikowi i oponie nic się nie stało.
Kolejny sklep był dość daleko, bo z Obozowej musiałem przemieścić się na Gocław, jednak wiatr w plecy i jazda, niestety, również tu, czyli w Bikemanie przy Samolotowej musiałem obejść się smakiem - Bella, który jest dostępny na stronie internetowej w sklepie nie ma i nie przymierzę, pooglądałem kaski Alpine, które mieli na stanie, ale nic ciekawego nie było.
Dalej na liście sklepów podwójny Airbike, najpierw ten na Dereniowej, później na KEN. Na Dereniowej poprzymierzałem kilka Speców, z czego Propero nawet pasował na moją głowę, w sumie tam mały wybór kasków. Na KEN-ie oprócz speców były kaski Garneau, jeden model był nawet wygodny, pozostałe kilka oczywiście albo za wąska skorupa, albo wyglądałem jak z wodogłowiem...
Wracając do domu podjechałem jeszcze do kolejnego Bikemana, ale niestety nic więcej niż w poprzednim nie było :(
W domu oprócz tego, że zamówiłem Speca Propero przez internet 20% taniej to zauważyłem, że na KP z PolandBike zostało przekręcone nazwisko... I jak ja teraz potwierdzę start?!
Na szczęście szybki e-mail, jeszcze szybsza odpowiedź i info, że w systemie nazwisko już poprawione (bo przecież na deklaracji napisałem bardzo niewyraźnie :x ) i że nie będzie problemu z potwierdzeniem startu przy użyciu KP z przekręconym nazwiskiem... Zobaczymy, oby na starcie nie okazało się inaczej :F

04.03.2012

Niedziela, 4 marca 2012 | dodano:04.03.2012 Kategoria 60-79km
Km:60.00 Km teren:25.00 Czas:03:28km/h:17.31
Pr. maks.:0.00Temperatura:7.0 HRmax:189( 92%)HRavg148( 72%)
Kalorie: 2434kcalPodjazdy:209mRower:Merida 96
No, dziś to się działo :)
Razem z Piotrkiem, Łukaszem, Hubertem i Mariuszem pojechaliśmy eksplorować kabackie szlaki, które jak się okazało były całkiem przejezdne, jedynie było trochę błota, ale co tam, przecież mamy rowery górskie, więc co tam błoto...
Trochę popodjeżdżaliśmy, trochę pozjeżdzaliśmy, czyli standard :)
Później z Piotrkiem pojechaliśmy na dw. centralny, gdzie odebrałem kask S-Worksa i bukłak Hydrapaka. Niestety kask jest nieco za mały, także poleci na allegro, a bukłak jest zajebisty, toteż zostaje :)

Kabaty - 05.11.2011

Sobota, 5 listopada 2011 | dodano:06.11.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km:63.97 Km teren:15.00 Czas:04:46km/h:13.42
Pr. maks.:0.00Temperatura:15.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 2180kcalPodjazdy: 81mRower:Rockrider 5.2 custom - nie istnieje.
Z Arturem na Kabatach, jak zwykle dostałem mały wycisk :)

Bielański, Agrykola, znów Agrykola i dziura - 04.08.2011

Czwartek, 4 sierpnia 2011 | dodano:04.08.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km:63.11 Km teren:20.00 Czas:03:07km/h:20.25
Pr. maks.:46.64Temperatura:23.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:350mRower:Rockrider 5.2 custom - nie istnieje.
No, wreszcie przyszło lato i super pogoda, dziś fajnie, bardzo ciepło, lekki wiatr południowy.
W domu wziąłem jeszcze slicki, zmieniłem tylną dętkę na starą - załataną, jednak albo była jeszcze jedna dziura, albo siedziało coś w oponie, albo źle zakleiłem, po napompowaniu była dziurka, więc założyłem opony w teren.
Wyszedłem z domu i na dole zdziwienie, z tyłu nie było powietrza, podjechałem do kompresora, chyba w domu nie napompowałem, powietrze nie schodziło :)
Pojechałem do Bielańskiego, tam dość sporo błota. Zrobiłem dwie pętle, później pojeździłem jeszcze trochę po lasku. Dalej na Agrykoli 10 podjazdów, następnie kilka razy popodjeżdżałem po schodkach, pozjeżdżałem 'terenem', po którymś 'terenowym' zjeździe udało mi się rozwalić kolejną dętkę - szybka akcja naprawcza na ławeczce i do domu :)