- Kategorie bloga:
- >100km.14
- 0-19km.23
- 20-39km.95
- 40-59km.96
- 60-79km.34
- 80-99km.20
- Inne.17
- Lajt.20
- Race Day.16
- Transportowo.13
- Trenażer.48
- Trening.154
- Wycieczka.12
Wpisy archiwalne w kategorii
Trening
Dystans całkowity: | 8543.52 km (w terenie 2260.53 km; 26.46%) |
Czas w ruchu: | 386:42 |
Średnia prędkość: | 22.09 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.00 km/h |
Suma podjazdów: | 28125 m |
Maks. tętno maksymalne: | 195 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 183 (89 %) |
Suma kalorii: | 204616 kcal |
Liczba aktywności: | 154 |
Średnio na aktywność: | 55.48 km i 2h 30m |
Więcej statystyk |
Świętokrzyskie 25.04.2011
Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 | dodano:25.04.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km: | 60.22 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 02:37 | km/h: | 23.01 |
Pr. maks.: | 52.69 | Temperatura: | 19.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Dziś już nie analizowałem mapek, bo i tak pewnie nic bym nie zapamiętał, pojechałem wg. starego i sprawdzonego sposobu 'na pałę', co później okazało się całkiem dobrym rozwiązaniem.
Najpierw udałem się na zjazd, który wczoraj zaliczyłem podwójnie, zjechałem i pojechałem dalej, najpierw nieco asfaltu, później znalazłem teren, którym jechałem dość długo. W terenie po wczorajszych i przedwczorajszych opadach było dość sporo błota i wilgotnego piachu, jednak jak zwykle, tam, gdzie jest dużo błota jest duzo zabawy :)
Pojeździłem trochę w nieznanym terenie, póxniej wjechałem na asfalt, przejechałem na drugą stronę Staszowa, w teren, w któreym jeździłem poprzednio, tam akurat było znacznie mniej błota, znacznie więcej piachu, do tego kilka uroczych zjazdów po trawie :)
Dalej nudnym asfaltem i prosto do Staszowa, dokręcić do 60km przez teren ogródków działkowych, tam raptem z kilometr w terenie i dalej trochę naokoło przez rynek do domu.
Najpierw udałem się na zjazd, który wczoraj zaliczyłem podwójnie, zjechałem i pojechałem dalej, najpierw nieco asfaltu, później znalazłem teren, którym jechałem dość długo. W terenie po wczorajszych i przedwczorajszych opadach było dość sporo błota i wilgotnego piachu, jednak jak zwykle, tam, gdzie jest dużo błota jest duzo zabawy :)
Pojeździłem trochę w nieznanym terenie, póxniej wjechałem na asfalt, przejechałem na drugą stronę Staszowa, w teren, w któreym jeździłem poprzednio, tam akurat było znacznie mniej błota, znacznie więcej piachu, do tego kilka uroczych zjazdów po trawie :)
Dalej nudnym asfaltem i prosto do Staszowa, dokręcić do 60km przez teren ogródków działkowych, tam raptem z kilometr w terenie i dalej trochę naokoło przez rynek do domu.
Świętokrzyskie 23.04.2011
Sobota, 23 kwietnia 2011 | dodano:23.04.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km: | 67.33 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:55 | km/h: | 23.08 |
Pr. maks.: | 48.86 | Temperatura: | 24.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1800kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Na rower dopiero po obiedzie, czas na test w terenei nowego izotonika (Activlab hot), ktory w smaku okazal sie kiepski, ale przynajmniej dobrze sie rozpuszcza w wodzie.
Wczesniej znalazlem chwile na przeanalizowanie map i lokalnych szlakow, jednak wczesniej zgrana na telefon mapa ma 30 lat i jest mocno nieaktualna :(
Wiekszosc po asfalcie, tam gdzie znalazlem troche terenu to sie nim przejechalem, ogolnie dosc przyjemnie sie jechalo, cieplo, praktycznie brak wiatru i duzo slonca.
Po ok. 40km znalazlem dosc fajny zjazd w terenie, jednak dosc mocno sie zdziwilem, kiedy zjezdzajac 40-45kmph wjechalem w dosc gleboki piach i zaczalem jechac bokiem - ogolnie dosc nieciekawe, jednak jakos udalo sie nie przewrocic, oczywiscie wrocilem na gore i zjechalem jeszcze raz :)
No i jestem zadowolony, bo kolano mnie juz nie boli, nawet po 60km, lekko je czuc, ale pewnie jak zwykle samo przejdzie :P
Wczesniej znalazlem chwile na przeanalizowanie map i lokalnych szlakow, jednak wczesniej zgrana na telefon mapa ma 30 lat i jest mocno nieaktualna :(
Wiekszosc po asfalcie, tam gdzie znalazlem troche terenu to sie nim przejechalem, ogolnie dosc przyjemnie sie jechalo, cieplo, praktycznie brak wiatru i duzo slonca.
Po ok. 40km znalazlem dosc fajny zjazd w terenie, jednak dosc mocno sie zdziwilem, kiedy zjezdzajac 40-45kmph wjechalem w dosc gleboki piach i zaczalem jechac bokiem - ogolnie dosc nieciekawe, jednak jakos udalo sie nie przewrocic, oczywiscie wrocilem na gore i zjechalem jeszcze raz :)
No i jestem zadowolony, bo kolano mnie juz nie boli, nawet po 60km, lekko je czuc, ale pewnie jak zwykle samo przejdzie :P
Gleba w błoto i rozwalone Cranki :[
Niedziela, 10 kwietnia 2011 | dodano:10.04.2011 Kategoria >100km, Trening
Km: | 107.36 | Km teren: | 70.00 | Czas: | 06:05 | km/h: | 17.65 |
Pr. maks.: | 47.15 | Temperatura: | 7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Umówiliśmy się z Arturem tam gdzie zwykle jadąc do Kampinosu, czyli metro młociny o 12.30. Pogoda z rana co prawda nie była najlepsza i nawet jadąc do metra lekko kropiło, do tego wiatr ok 35kmph z północy, ale nie było źle a nawet było dość przyjemnie. Wychodząc z domu w pościechu zapomniałem dość istonej rzeczy - jedzenia, co później okazało się dość istotnym czynnikiem spowalniającym.
W sumie najpierw troszkę asfaltu, po czym wskoczyliśmy w teren, gdzie jak głosiły tabliczki: "UWAGA! Teren okresowo podtopiony. Przejście utrudnione" i faktycznie, momentami bardzo dużo błota, część przejechaliśmy, część przeszliśmy, oczywiście widząc ostatnią błotnistą kałużę postanowiłem ją przejechać - toszkę za późno przeniosłem środek ciężkości do tyłu i jakby to powiedzieć ... wbiłem się w mały błotnisty podjazd, po czym poleciałem na bok, na szczęście nie cały, bo zdążyłem się wypiąć i podeprzeć ręką, ale cały but, jego zawartość, kawałek nogawki i rękawiczka, wszystko mokre i brudne. W międzyczasie się przejaśniło i nawet słońce wyłoniło się zza chmur, przez co jechało się na prawdę przyjemnie. Dalej dużo terenu, mało asfaltu, po czym dojechaliśmy do chyba znanej wszystkim okolicznym rowerzystom, którą lubią bojkowotać w okresie letnim - budki w Roztoce, gdzie oprócz nas zatrzymał się jakiś kolega na 29'rze. Kupiłem batona, zjadłem, chwilkę odpoczeliśmy i dalej w drogę. Kilka większych podjazdów, kilka mniejszych, trochę zjazdów, trochę piacho, jednym słowem teren. Kawałek dalej znów trafiliśmy na błotnisty odcinek, gdzie minęliśmy się z kolegą na 29"rze :)
Jako, że miałem już dość mało energii i byłem nieco głodny zajechaliśmy do wiejskiego sklepiku, w którym kupiliśmy kolejny posiłem złożony w większości z cukrów, który niezwłocznie skonsumowaliśmy. Posileni ruszyliśmy w dalszą drogę, ku wydmom, po których jechało się super, singletrack, szybkie zakręty, zjazdy, czyli kwintesencja MTB. Niedługo potem zatrzymaliśmy się na chwilkę, aby zsynchronizować się z GPSem, który dzielnie nas prowadził. Artur ruszył dalej, ja za nim, lecz o dziwo nie mogłem trafić blokiem w pedał, po dziesiątkach prób, spojrzałem na pedał, po czym okazało się, że w moim ubijaku pękła sprężyna:
Cudnie ... do domu 30km, z czego połowa w terenie, z ubijaków raczej marna platforma, no ale trzeba jechać. Kręcac jedną nogą i podpierając się drugą, jakoś jechałem dalej, chociaż trzeba przyznać, że przyzwyczajenie do ciągnięcia pedału do góry było dość mocne i noga z mikroskopijnej platformy-ubijaka sama szła do góry, po czym lądowała z powrotem na pedale.
W sumie dalej żadnych niespodzianek nie było, na szczęście teren był lekki, nie było za dużo szybkich odcinków, ani podjazdów, więc jakoś dało się jechać, jedynie znów jeden błotnisty odcinek, ale jakoś udało się go przekroczyć, po czym za chwilkę wjechaliśmy na asfalt i po nim wróciliśmy do domu :)
BTW: Miałem odpalonego SprotyPal'a, jednak jechaliśmy dość wolno (z mojej winy) i bateria się wyczerpała, wydaje mi się, że w momencie wyłączania telefonu sportypal troszkę się wykrzaczył, zresztą sami to zobaczcie: http://www.sportypal.com/Workouts/Details/1047593 raczej nie jechałem 41000km/h i nie dojechałem w okolice Krakowa :P
Przy okazji przetestowałem nowe opony w terenie i tak:
IRC Mythos XC II 2.1 zwijany (Przedni):
+ Bardzo małe opory toczenia
+ Szybkie czyszczenie z błota
+ Niska cena
+/- Miękka mieszanka - ciężko na asfalcie zablokować przednie koło, lecz pewnie szybko się zużyje.
+/- Wysoki bieżnik - w suchym terenie sprawuje się super, na piachu przyzwoicie, za to w błocie ma potężne opory
- Stosunkowo wysoka waga : 551g
- Nie buczy tak fajnie na asfalcie, nawet przy 40kmph :(
Kenda Karma 2.0 zwijana (Tył):
+ Małe opory toczenia
+ Przyzwoita waga : 509g (Dostałem chyba najcięży egzemplarz :f)
+ Niska cena
+ Dość szybkie czyszczenie z błota
+ Twarda mieszanka, pewnie wolno się zużyje, do tego z tyłu czasem warto mieć możliwość zblokowania koła
- Tragedia w piachu, kompletny brak przyczepności
- Też nie buczy :[
Całkiem sensowny komplet opon w bardzo przyzwoitej cenie :)
W sumie najpierw troszkę asfaltu, po czym wskoczyliśmy w teren, gdzie jak głosiły tabliczki: "UWAGA! Teren okresowo podtopiony. Przejście utrudnione" i faktycznie, momentami bardzo dużo błota, część przejechaliśmy, część przeszliśmy, oczywiście widząc ostatnią błotnistą kałużę postanowiłem ją przejechać - toszkę za późno przeniosłem środek ciężkości do tyłu i jakby to powiedzieć ... wbiłem się w mały błotnisty podjazd, po czym poleciałem na bok, na szczęście nie cały, bo zdążyłem się wypiąć i podeprzeć ręką, ale cały but, jego zawartość, kawałek nogawki i rękawiczka, wszystko mokre i brudne. W międzyczasie się przejaśniło i nawet słońce wyłoniło się zza chmur, przez co jechało się na prawdę przyjemnie. Dalej dużo terenu, mało asfaltu, po czym dojechaliśmy do chyba znanej wszystkim okolicznym rowerzystom, którą lubią bojkowotać w okresie letnim - budki w Roztoce, gdzie oprócz nas zatrzymał się jakiś kolega na 29'rze. Kupiłem batona, zjadłem, chwilkę odpoczeliśmy i dalej w drogę. Kilka większych podjazdów, kilka mniejszych, trochę zjazdów, trochę piacho, jednym słowem teren. Kawałek dalej znów trafiliśmy na błotnisty odcinek, gdzie minęliśmy się z kolegą na 29"rze :)
Jako, że miałem już dość mało energii i byłem nieco głodny zajechaliśmy do wiejskiego sklepiku, w którym kupiliśmy kolejny posiłem złożony w większości z cukrów, który niezwłocznie skonsumowaliśmy. Posileni ruszyliśmy w dalszą drogę, ku wydmom, po których jechało się super, singletrack, szybkie zakręty, zjazdy, czyli kwintesencja MTB. Niedługo potem zatrzymaliśmy się na chwilkę, aby zsynchronizować się z GPSem, który dzielnie nas prowadził. Artur ruszył dalej, ja za nim, lecz o dziwo nie mogłem trafić blokiem w pedał, po dziesiątkach prób, spojrzałem na pedał, po czym okazało się, że w moim ubijaku pękła sprężyna:
Cudnie ... do domu 30km, z czego połowa w terenie, z ubijaków raczej marna platforma, no ale trzeba jechać. Kręcac jedną nogą i podpierając się drugą, jakoś jechałem dalej, chociaż trzeba przyznać, że przyzwyczajenie do ciągnięcia pedału do góry było dość mocne i noga z mikroskopijnej platformy-ubijaka sama szła do góry, po czym lądowała z powrotem na pedale.
W sumie dalej żadnych niespodzianek nie było, na szczęście teren był lekki, nie było za dużo szybkich odcinków, ani podjazdów, więc jakoś dało się jechać, jedynie znów jeden błotnisty odcinek, ale jakoś udało się go przekroczyć, po czym za chwilkę wjechaliśmy na asfalt i po nim wróciliśmy do domu :)
BTW: Miałem odpalonego SprotyPal'a, jednak jechaliśmy dość wolno (z mojej winy) i bateria się wyczerpała, wydaje mi się, że w momencie wyłączania telefonu sportypal troszkę się wykrzaczył, zresztą sami to zobaczcie: http://www.sportypal.com/Workouts/Details/1047593 raczej nie jechałem 41000km/h i nie dojechałem w okolice Krakowa :P
Przy okazji przetestowałem nowe opony w terenie i tak:
IRC Mythos XC II 2.1 zwijany (Przedni):
+ Bardzo małe opory toczenia
+ Szybkie czyszczenie z błota
+ Niska cena
+/- Miękka mieszanka - ciężko na asfalcie zablokować przednie koło, lecz pewnie szybko się zużyje.
+/- Wysoki bieżnik - w suchym terenie sprawuje się super, na piachu przyzwoicie, za to w błocie ma potężne opory
- Stosunkowo wysoka waga : 551g
- Nie buczy tak fajnie na asfalcie, nawet przy 40kmph :(
Kenda Karma 2.0 zwijana (Tył):
+ Małe opory toczenia
+ Przyzwoita waga : 509g (Dostałem chyba najcięży egzemplarz :f)
+ Niska cena
+ Dość szybkie czyszczenie z błota
+ Twarda mieszanka, pewnie wolno się zużyje, do tego z tyłu czasem warto mieć możliwość zblokowania koła
- Tragedia w piachu, kompletny brak przyczepności
- Też nie buczy :[
Całkiem sensowny komplet opon w bardzo przyzwoitej cenie :)
Nowe opony = pierwsza gleba w sezonie :)
Czwartek, 7 kwietnia 2011 | dodano:07.04.2011 Kategoria 40-59km, Trening
Km: | 47.53 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 22.81 |
Pr. maks.: | 49.77 | Temperatura: | 16.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1303kcal | Podjazdy: | 222m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Od samego rana dużo chmur, mocny wiatr, ale mimo tego dość ciepło.
Założyłem nowe opony - na przód IRC Mythos XC II 2.1 a na tył Kenda Karma 2.0, obie w wersji zwijanej, do tego odchudzone dętki i maszyna stała się kilogram lżejsza niż na starych drutowanych CST 2.1 z najtańszymi detkami z decathlonu po 200g. Potrzeba przetestowania nowych gumek była ogromna, więc musiałem dziś wyjść pojeździć. Na rower znalazłem chwilkę dopiero po 14, lecz pogoda była całkiem niezła - momentami nawet słońce wychodziło.
Plan na dziś był prosty, zrobić jakieś 20km rozgrzewki i wskoczyć w teren, przy okazji sprawdzając opory opon na asfalcie, które okazały się na prawdę bardzo niskie. Momentami wiatr 40kmph prosto w twarz, ale cóż, trzeba jechać dalej. Niestety na ok 18km zaczął padać deszcz, więc postanowiłem nieco wrócić i ewentualnie pojeździć w terenie bliżej domu, jednak kilka chwil później deszcz rozpadał się bardziej i z racji tego, że byłem w krótkich spodenkach postanowiłem wrócić do domu. W sumie po asfalcie, miedzy samochodami jechało się całkiem przyjemnie. Wracając przez starówkę czuć jednak ogromną różnicę jeżeli chodzi o komfort, jednak szerokie kapcie nabite do 2.5 atm. to nie to co wąskie slicki nabite do 7 atm. :) No, w każdym razie wracają przez starówkę chyba troszkę za bardzo zaufałem oponom i przy okazji wchodzenia w zakręt uślizgnął mi się przedni Mythos, na szczęście mokry bruk złagodził upadek, do tego przy małej prędkości i na lewą stronę, tak, że sprzęt się chyba nawet nie zarysował, jedynie spadł łańcuch i wypadł licznik, czego nawet nie zauważyłem, aczkolwiek jakaś dobra kobieta mi go podała :) Szybko się pozbierałem i wróciłem do domu przez mostem Gdańskim.
Sądząc po tym, jak świetnie opony wybierały wszelką wodę z asfaltu (która finalnie lądowała na mnie), mam nadzieję, że w terenie będą trzymały świetnie ^^
Założyłem nowe opony - na przód IRC Mythos XC II 2.1 a na tył Kenda Karma 2.0, obie w wersji zwijanej, do tego odchudzone dętki i maszyna stała się kilogram lżejsza niż na starych drutowanych CST 2.1 z najtańszymi detkami z decathlonu po 200g. Potrzeba przetestowania nowych gumek była ogromna, więc musiałem dziś wyjść pojeździć. Na rower znalazłem chwilkę dopiero po 14, lecz pogoda była całkiem niezła - momentami nawet słońce wychodziło.
Plan na dziś był prosty, zrobić jakieś 20km rozgrzewki i wskoczyć w teren, przy okazji sprawdzając opory opon na asfalcie, które okazały się na prawdę bardzo niskie. Momentami wiatr 40kmph prosto w twarz, ale cóż, trzeba jechać dalej. Niestety na ok 18km zaczął padać deszcz, więc postanowiłem nieco wrócić i ewentualnie pojeździć w terenie bliżej domu, jednak kilka chwil później deszcz rozpadał się bardziej i z racji tego, że byłem w krótkich spodenkach postanowiłem wrócić do domu. W sumie po asfalcie, miedzy samochodami jechało się całkiem przyjemnie. Wracając przez starówkę czuć jednak ogromną różnicę jeżeli chodzi o komfort, jednak szerokie kapcie nabite do 2.5 atm. to nie to co wąskie slicki nabite do 7 atm. :) No, w każdym razie wracają przez starówkę chyba troszkę za bardzo zaufałem oponom i przy okazji wchodzenia w zakręt uślizgnął mi się przedni Mythos, na szczęście mokry bruk złagodził upadek, do tego przy małej prędkości i na lewą stronę, tak, że sprzęt się chyba nawet nie zarysował, jedynie spadł łańcuch i wypadł licznik, czego nawet nie zauważyłem, aczkolwiek jakaś dobra kobieta mi go podała :) Szybko się pozbierałem i wróciłem do domu przez mostem Gdańskim.
Sądząc po tym, jak świetnie opony wybierały wszelką wodę z asfaltu (która finalnie lądowała na mnie), mam nadzieję, że w terenie będą trzymały świetnie ^^
03.04.2011
Niedziela, 3 kwietnia 2011 | dodano:03.04.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km: | 73.35 | Km teren: | 48.00 | Czas: | 03:22 | km/h: | 21.79 |
Pr. maks.: | 56.35 | Temperatura: | 19.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 2022kcal | Podjazdy: | 225m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Wyjazd w teren oznacza zmianę opon ze slicków na terenówki a jedyne opony jakie mam to? ... 900-gramowe CST ... uhhhh ..... Przynajmniej odchudzone dętki mam :/
Standardowo jadąc do KPN ustawiliśmy się na stacji metra Młociny. Tym razem przyjechałem pierwszy, zapewne dzięki ciężarówce za którą jechałem >50kmph :)
Po chwili dołączył do mnie Piotrek a następnie ze stacji metra wyszedł Michał z Arturek, którzy przyjechali metrem :(
Chwilkę się ogarneliśmy i ruszyliśmy w poszukiwaniu wejścia do Kampinosu, trochę pojeździliśmy po asfalcie, jednak finalnie udało się wjechać do KPN.
Cóż, dzisiejsza pogoda była dobra, bardzo ciepło, chociaż wiatr wiał dość mocno. W lesie było dość sucho, jednak znalazło się kilka błotnistych miejsc, przez które udało nam się przeprawić nie brudząc się przy tym za bardzo :)
Po ok. 20 kilometrach niedaleko Palmir zrobiliśmy sobię chwilę odpoczynku na jedzenie, przy okazji rzuciliśmy okiem na mapę i postanowiliśmy czarnym szlakiem dojechać do czarno-czerwonego, dalej niebieskim i znaleźć się w okolicy Izabelina, skąd wrócilibyśmy do domu. To tyle, jeśli chodzi o planowanie, oczywiście przejechaliśmy kilka kilometrów, później jakieś 2km w dość głębokim piachu, by uświadomić sobie, że chyba źle skręciliśmy i musimy się wrócić piachem ...
Na szczęście wróciliśmy na dobry szlak, dojechaliśmy do Truskawia i asfaltem do Warszawy. Przez wiatr jechaliśmy na kole a mimo tego musieliśmy co jakiś kawałek zwalniać. Udało się wrócić do Warszawy, gdzie jako pierwszy odłączył się Michał, którego mimo, że jechał zupełnie inną trasa spotkaliśmy jeszcze niedaleko Aleji Armi Krajowej. Ostatecznie Michał odłączył się od nas przy Okopowej, my jechaliśmy dalej Słomińskiego i rozdzieliliśmy się przy moście Gdańskim. Dalej standardowo wróciłem przez rondo Starzyńskiego i rondo Żabę do domu :)
Teraz tylko wyczyścić napęd i czekać na nowe opony, które pewnie będą w tym tygodniu.
BTW, prosta i wąska kierownica to jest to! Znacznie lepsza kontrola nad rowerem i pewniejsze panowanie nad rowerem. Do tego pierwszy raz testowałem stuningowane manetki XT i muszę przyznać, że zmiana o 2 przełożenia działa świetnie a do tego praktycznie nie da się 'niechcący' wrzucić 2 zamiast 1, polecam wszystkim tuning manetek XT :)
Standardowo jadąc do KPN ustawiliśmy się na stacji metra Młociny. Tym razem przyjechałem pierwszy, zapewne dzięki ciężarówce za którą jechałem >50kmph :)
Po chwili dołączył do mnie Piotrek a następnie ze stacji metra wyszedł Michał z Arturek, którzy przyjechali metrem :(
Chwilkę się ogarneliśmy i ruszyliśmy w poszukiwaniu wejścia do Kampinosu, trochę pojeździliśmy po asfalcie, jednak finalnie udało się wjechać do KPN.
Cóż, dzisiejsza pogoda była dobra, bardzo ciepło, chociaż wiatr wiał dość mocno. W lesie było dość sucho, jednak znalazło się kilka błotnistych miejsc, przez które udało nam się przeprawić nie brudząc się przy tym za bardzo :)
Po ok. 20 kilometrach niedaleko Palmir zrobiliśmy sobię chwilę odpoczynku na jedzenie, przy okazji rzuciliśmy okiem na mapę i postanowiliśmy czarnym szlakiem dojechać do czarno-czerwonego, dalej niebieskim i znaleźć się w okolicy Izabelina, skąd wrócilibyśmy do domu. To tyle, jeśli chodzi o planowanie, oczywiście przejechaliśmy kilka kilometrów, później jakieś 2km w dość głębokim piachu, by uświadomić sobie, że chyba źle skręciliśmy i musimy się wrócić piachem ...
Na szczęście wróciliśmy na dobry szlak, dojechaliśmy do Truskawia i asfaltem do Warszawy. Przez wiatr jechaliśmy na kole a mimo tego musieliśmy co jakiś kawałek zwalniać. Udało się wrócić do Warszawy, gdzie jako pierwszy odłączył się Michał, którego mimo, że jechał zupełnie inną trasa spotkaliśmy jeszcze niedaleko Aleji Armi Krajowej. Ostatecznie Michał odłączył się od nas przy Okopowej, my jechaliśmy dalej Słomińskiego i rozdzieliliśmy się przy moście Gdańskim. Dalej standardowo wróciłem przez rondo Starzyńskiego i rondo Żabę do domu :)
Teraz tylko wyczyścić napęd i czekać na nowe opony, które pewnie będą w tym tygodniu.
BTW, prosta i wąska kierownica to jest to! Znacznie lepsza kontrola nad rowerem i pewniejsze panowanie nad rowerem. Do tego pierwszy raz testowałem stuningowane manetki XT i muszę przyznać, że zmiana o 2 przełożenia działa świetnie a do tego praktycznie nie da się 'niechcący' wrzucić 2 zamiast 1, polecam wszystkim tuning manetek XT :)
27.03.2011
Niedziela, 27 marca 2011 | dodano:28.03.2011 Kategoria >100km, Trening
Km: | 100.25 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:14 | km/h: | 23.68 |
Pr. maks.: | 57.52 | Temperatura: | 6.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 2699kcal | Podjazdy: | 277m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Całkiem ładna pogoda, słonecznie, chociaż zimny wiatr.
Najpierw udałem się w stronę Legionowa, dzięki czemu miałem delikatny wiatr w plecy, w sumie jechało się bardzo przyjemnie, później powrót do WWy. Przy okazji zrobiłem sobie 5 podjazdów na Agry, trochę się pokręciłem i powoli wracałem do domu. Na Poniatowskim wskoczyłem sobie za autobus, więc nieco odpocząłem. Kilka km od domu spojrzałem na licznik, który wskazywał coś ok. 85km, więc pokręciłem się po okolicy i dobiłem do 100 :)
Zastanawiam się, czy gdyby oglądał tą mapkę ktoś związany z jakiejś drogówki czy czegoś podobnego to mógłbym dostać mandat? :P
Na mapce ewidentnie widać gdzie jechałem a którędy mogłem jechać :)
Najpierw udałem się w stronę Legionowa, dzięki czemu miałem delikatny wiatr w plecy, w sumie jechało się bardzo przyjemnie, później powrót do WWy. Przy okazji zrobiłem sobie 5 podjazdów na Agry, trochę się pokręciłem i powoli wracałem do domu. Na Poniatowskim wskoczyłem sobie za autobus, więc nieco odpocząłem. Kilka km od domu spojrzałem na licznik, który wskazywał coś ok. 85km, więc pokręciłem się po okolicy i dobiłem do 100 :)
Zastanawiam się, czy gdyby oglądał tą mapkę ktoś związany z jakiejś drogówki czy czegoś podobnego to mógłbym dostać mandat? :P
Na mapce ewidentnie widać gdzie jechałem a którędy mogłem jechać :)
24.03.2011
Piątek, 25 marca 2011 | dodano:25.03.2011 Kategoria 20-39km, Trening
Km: | 27.74 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:21 | km/h: | 20.55 |
Pr. maks.: | 53.56 | Temperatura: | 9.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 732kcal | Podjazdy: | 137m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Najpierw dojazd na Agrykolę, w formie krótkiej rozgrzewki (cholerny wiatr na Poniatowskim...), gdzie spotkałem się z Arturem, po czym zrobiliśmy sobie 12 podjazdów, ponownie udało mi się natrafić na trening WKK :)
Później udaliśmy się w stronę Kopca Powstania Warszawskiego, gdzie było kilku downhillowców. Wjechaliśmy na kopiec, gdzie można podziwiać piękną panoramę Warszawy. Zjeżdżając postanowiliśmy udać się schodami - to był błąd, moje slicki (nie wiem jakim cudem) nabite do 100PSI po prostu na schodach złapały snake'a :/
Ostatnia cienka dętka poszła w niedzielę, więc zapasowej nie posiadałem, łatek tym bardziej ...
Zaliczony spacer i dość konkretna przejażdżka komunikacją miejską.
Krótka mapka:
Przy okazji sprawdziłem w boju nowe rękawiczki - Royal'e Pro:
Całkiem wygodne, ładne, tylko jednak biała wewnętrzna część szybko się brudzi :<
Później udaliśmy się w stronę Kopca Powstania Warszawskiego, gdzie było kilku downhillowców. Wjechaliśmy na kopiec, gdzie można podziwiać piękną panoramę Warszawy. Zjeżdżając postanowiliśmy udać się schodami - to był błąd, moje slicki (nie wiem jakim cudem) nabite do 100PSI po prostu na schodach złapały snake'a :/
Ostatnia cienka dętka poszła w niedzielę, więc zapasowej nie posiadałem, łatek tym bardziej ...
Zaliczony spacer i dość konkretna przejażdżka komunikacją miejską.
Krótka mapka:
Przy okazji sprawdziłem w boju nowe rękawiczki - Royal'e Pro:
Całkiem wygodne, ładne, tylko jednak biała wewnętrzna część szybko się brudzi :<
22.03.2011
Wtorek, 22 marca 2011 | dodano:22.03.2011 Kategoria 60-79km, Trening
Km: | 63.11 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:51 | km/h: | 22.14 |
Pr. maks.: | 55.14 | Temperatura: | 13.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1730kcal | Podjazdy: | 455m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
W sumie dziś nic specjalnego, najpierw lekko się rozgrzałem, żeby później porobić trochę podjazdów - po ostatniej próbie myślałem, że będzie bardzo ciężko, ale zrobiłem sobie ok. 10x Agrykolę, co jest całkiem niezłym wynikiem jak na sam początek sezonu. Później przyjechało WKK na Agrykolę, więc zrobiło się nieco tłoczno, przez co pojechałem sobie dalej pokręcić się po Warszawie.
Jazda miejska może dostarczyć sporo radości, np. rozpędzanie się za autobusem do 50kmph, czy lawirowanie między autami w korku (kierowcy są zdecydowanie 'milsi' niż kiedyś, a niektórzy nawet patrzą w lusterka, po czym zjeżdzają umożliwiając swobodny przejazd - super ^^). Zapomniałem wrzucić lampki do plecaka a do tego miałem tylko ciemne szyby, więc zrobiłem 60km i skierowałem się do domu :)
Pokręcona mapka ^^ :
Jazda miejska może dostarczyć sporo radości, np. rozpędzanie się za autobusem do 50kmph, czy lawirowanie między autami w korku (kierowcy są zdecydowanie 'milsi' niż kiedyś, a niektórzy nawet patrzą w lusterka, po czym zjeżdzają umożliwiając swobodny przejazd - super ^^). Zapomniałem wrzucić lampki do plecaka a do tego miałem tylko ciemne szyby, więc zrobiłem 60km i skierowałem się do domu :)
Pokręcona mapka ^^ :
Pierwsza setka w tym roku :]
Niedziela, 20 marca 2011 | dodano:20.03.2011 Kategoria >100km, Trening
Km: | 103.77 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 04:37 | km/h: | 22.48 |
Pr. maks.: | 45.57 | Temperatura: | 6.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 2848kcal | Podjazdy: | 218m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
Pierwsza setka w 2011 zrobiona wraz z kolegami z forumrowerowego.org :]
Umówiliśmy się o 10 pod Rotundą, oczywiście miałem małe problemy pod drodze - złapałem gumę na moście Poniatowskiego, ale szybka wymiana dętki i jazda dalej (przy okazji zgubiłem nowiutkie korki), na szczęście koledzy poczekali a i jeszcze po moim przyjeździe musieliśmy chwilę poczekać na 'organizatora' - iksC, poczekaliśmy i ruszyliśmy :)
Z racji tego, że podręczną pompką udało mi się nabić slicki do max 4 atm, czyli połowy normalnego ciśnienia musieliśmy zachaczyć o kompresor na stacji co uczyniliśmy, szkoda tylko, że kompresor pompował max do 3 atm. co poskutkowało zmniejszeniem ciśnienia w dętce, trudno - pojechaliśmy dalej. Po drodze oczywiście nie obyło się bez kolejnych drobnych problemów technicznych, Artur (iksC) musiał dopompować swoją malutką pompeczką swoje dętki, a Piotrek (bobiik) miał problemy z tylną zmieniarką, mimo tego musieliśmy jechać dalej :)
Forma po zimie jednak była obniżona, przez co musieliśmy robić co jakiś czas małe postoje, mimo tego mielismy dość dobre tempo.
Mała uwaga: slicki (w tym jeden założony odwrotnie) są <b>beznadziejne</b> w błocie, a błoto było i to przez dość długi odcinek, ale dałem radę, przynajmniej potrenowałem jazdę w poślizgu :)
Dojechaliśmy do Czerska, gdzie udaliśmy się na zamek, gdzie zrobiliśmy dłuższy postój połączony z podziwianiem widoków.
Wracając z Czerska przekroczyliśmy Wisłę w Górze Kalwari i dalej w zasadzie ciągle jechaliśmy szosą, dość zmęczeni mieliśmy dość kiepskie tempo, bo wychodziło ok 25kmph.
Tomek (Nexus6) skręcił w Otwocku celem powrotu pociągiem, my jednak kontynuowaliśmy jazdę nudną szosą. Dalej Piotrek odłączył się już w Warszawie, aby powrócić autobusem, jednak niewiele zaoszczędził czasu, gdyż autobus na żądanie po prostu się nie zatrzymał :] Następnie Artur odłączył się nieopodal mostu Siekierkowskiego, chwilę później Michał pojechał w swoim kierunku, a ja samotnie wróciłem do domku :)
A w domku ...
:)
I mapka całego wyjazdu:
Umówiliśmy się o 10 pod Rotundą, oczywiście miałem małe problemy pod drodze - złapałem gumę na moście Poniatowskiego, ale szybka wymiana dętki i jazda dalej (przy okazji zgubiłem nowiutkie korki), na szczęście koledzy poczekali a i jeszcze po moim przyjeździe musieliśmy chwilę poczekać na 'organizatora' - iksC, poczekaliśmy i ruszyliśmy :)
Z racji tego, że podręczną pompką udało mi się nabić slicki do max 4 atm, czyli połowy normalnego ciśnienia musieliśmy zachaczyć o kompresor na stacji co uczyniliśmy, szkoda tylko, że kompresor pompował max do 3 atm. co poskutkowało zmniejszeniem ciśnienia w dętce, trudno - pojechaliśmy dalej. Po drodze oczywiście nie obyło się bez kolejnych drobnych problemów technicznych, Artur (iksC) musiał dopompować swoją malutką pompeczką swoje dętki, a Piotrek (bobiik) miał problemy z tylną zmieniarką, mimo tego musieliśmy jechać dalej :)
Forma po zimie jednak była obniżona, przez co musieliśmy robić co jakiś czas małe postoje, mimo tego mielismy dość dobre tempo.
Mała uwaga: slicki (w tym jeden założony odwrotnie) są <b>beznadziejne</b> w błocie, a błoto było i to przez dość długi odcinek, ale dałem radę, przynajmniej potrenowałem jazdę w poślizgu :)
Dojechaliśmy do Czerska, gdzie udaliśmy się na zamek, gdzie zrobiliśmy dłuższy postój połączony z podziwianiem widoków.
Wracając z Czerska przekroczyliśmy Wisłę w Górze Kalwari i dalej w zasadzie ciągle jechaliśmy szosą, dość zmęczeni mieliśmy dość kiepskie tempo, bo wychodziło ok 25kmph.
Tomek (Nexus6) skręcił w Otwocku celem powrotu pociągiem, my jednak kontynuowaliśmy jazdę nudną szosą. Dalej Piotrek odłączył się już w Warszawie, aby powrócić autobusem, jednak niewiele zaoszczędził czasu, gdyż autobus na żądanie po prostu się nie zatrzymał :] Następnie Artur odłączył się nieopodal mostu Siekierkowskiego, chwilę później Michał pojechał w swoim kierunku, a ja samotnie wróciłem do domku :)
A w domku ...
:)
I mapka całego wyjazdu:
13.03.2011
Niedziela, 13 marca 2011 | dodano:13.03.2011 Kategoria 40-59km, Trening
Km: | 41.11 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 24.18 |
Pr. maks.: | 50.67 | Temperatura: | 13.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1122kcal | Podjazdy: | 70m | Rower: | Rockrider 5.2 custom - nie istnieje. |
W sumie nie wiem co napisać ...
Dzisiejszy dzień przywitał nas piękną pogodą, przez co na ulicach było pełno ludzi - szczególnie w okolicach Starego Miasta i Łazienek, na Agrykoli również było multum spacerowiczów, przez co trening podjazdów między ludźmi praktycznie nie miał sensu. Przy okazji przejazdu Krakowskim Przedmieściem miałem okazję spełnić dobry uczynek, mianowicie użyczyłem imbusa człowiekowi w potrzebie, któremu poluzował się mostek i obracała się kierownica :)
Przy okazji przetestowałem aplikację SportyPal, dzięki czemu mam całą trasę (profil GPS) włącznie ze wszystkimi możliwymi statystykami na moim profilu na stronie aplikacji :)
Mapka:
I SportyPal:
http://www.sportypal.com/Workouts/Details/971191
Dzisiejszy dzień przywitał nas piękną pogodą, przez co na ulicach było pełno ludzi - szczególnie w okolicach Starego Miasta i Łazienek, na Agrykoli również było multum spacerowiczów, przez co trening podjazdów między ludźmi praktycznie nie miał sensu. Przy okazji przejazdu Krakowskim Przedmieściem miałem okazję spełnić dobry uczynek, mianowicie użyczyłem imbusa człowiekowi w potrzebie, któremu poluzował się mostek i obracała się kierownica :)
Przy okazji przetestowałem aplikację SportyPal, dzięki czemu mam całą trasę (profil GPS) włącznie ze wszystkimi możliwymi statystykami na moim profilu na stronie aplikacji :)
Mapka:
I SportyPal:
http://www.sportypal.com/Workouts/Details/971191